Menu

wtorek, 29 listopada 2016

(89) Nigdy nie gasną, Alexandra Bracken

"Mam na imię Ruby. Niektórzy nazywają mnie Liderką, ale tylko ja wiem, kim jestem naprawdę. Potworem.

Przede mną najbardziej ryzykowana misja w moim życiu – wojna, w której stawką jest ocalenie tych, których kocham. Zwycięstwo może oznaczać przegraną bitwę o samą siebie.

Jestem ostatnią z Pomarańczowych i jestem gotowa na wszystko."





Tytuł oryginału: The darkness minds. Never fade. 
Data wydania: 11 sierpnia 2014
Liczba stron: 456
Wydawnictwo: Moondrive
Fantastyka młodzieżowa

Jest to druga część serii "Mroczne umysły", a jeśli jeszcze nie czytaliście recenzji pierwszej części, to wysyłam Was tu >>"Mroczne umysły" Alexandra Bracken <<

Od razu Was uprzedzam, że ta recenzja będzie wielką plątaniną, ponieważ okropnie zagmatwana jest ta książka i naprawdę dużo się dzieje. 

BOHATEROWIE:
Znamy już Ruby, ale tym razem poznajemy ją od nowe strony. Jest ona liderką jednego z zespołów Ligi Dzieci. Razem z Jude, Vidą oraz pewnym nieznośnym żołnierzem Robem muszą wyruszać na różne misje. 
W pierwszej części Ruby mnie denerwowała, ale w tej osiągnęła mistrzostwo świata we wkurzaniu mnie. Jest głupia, ciągle mówi jak to ona cierpi, a dopiero jak sobie przypomni to "o Boże, moi przyjaciele.. ale zaraz! Muszę uratować Liama! Ale nie, bo jestem biedna i nie mam jak się tam dostać, a wszyscy mnie nie nienawidzą". 

Vida, Nico oraz Jude to "podopieczni" Cate, która znalazła również Ruby. Vida nie cierpi Ruby i nie ukrywa tego, Nico ją ignoruje i tylko Jude szczerze ją lubi, czym zyskuje sobie przydomek "jednoosobowy komitet powitalny".

Jest także reszta strażników oraz sam zarządca całą Ligą, czyli niejaki Alban, który w odległej przeszłości pracował dla prezydenta Graya.

FABUŁA:
Ciężko mi to mówić, ale fabuła była wielowątkowa, przez co nie mogłam skupić się na danym wydarzeniu. Odnoszę również wrażenie, że pani Alexandra napisała 2 część tylko i wyłącznie w celach zarobkowych, bo książka była "nie stabilna" tzn. opisywane wydarzenia nagle zmieniały się w coś innego, a następnie znowu w coś innego. I to może dlatego książka ta zajęła mi cały tydzień. Cały tydzień męczarni.

JĘZYK UTWORU:
Dosyć dziwne dialogi, zbyt dużo rozbudowanych opisów to tylko wierzchołek tej lodowej góry.
Tak jak w przypadku poprzedniej części, musiałam bardzo mocno się skupić żeby cokolwiek zrozumieć.

PODSUMOWANIE:
Zbyt dużo opisów, mało ciekawych dialogów, trochę za mało rozwinięty wątek miłosny. Ponadto nie przedstawieni dobrze nowi bohaterowie, bo po za kilkoma słowami typu "Vida miała niebieskie włosy", a "Jude miał czerwone loki", nie dowiemy się nic o nowych postaciach. No może troszkę o Jude, ale to tylko tyle. A raczej, aż tyle.

"Nigdy nie gasną"- 3/6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz