Od dawna chciałam przeczytać najbardziej wzruszającą historię o psie, który miał wiele żyć. Jak widzicie po tytule- udało mi się to. W lutym udało mi się wybrać do kina na ten film, no i wylałam wiadro łez. Dlatego dzisiaj opowiem Wam o książce, która podbiła moje serce równie mocno jak film.
Cykl: Był sobie pies (tom 1)
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 15.02.2017
Liczba stron: 392
Literatura obyczajowa
Bailey, Ellie, Koleżka. Nie za dużo tych żyć jak na jednego psa? No właśnie nie, bo jeżeli pies ma do wypełnienia pewną misję, to nie może odejść. Ale jak to “obejść”? Oczywiście, zmienić ciało. Co rusz inna matka, inne rodzeństwo, ale cel życia jest ten sam.
Chwilami poważna, aż łamiąca serce. Czasem infantylna, dziecinna, co było tak bardzo urocze. Mnóstwo śmiechu, zabawy, miłości. Ta historia jest tak urocza, ciepła i rodzinna. Uwielbiam książki, a jeżeli głównym bohaterem jest pies, który w dodatku opowiada wszystko ze swojej perspektywy- to książka nie może być zła.
Kiedy ją dostałam, od razu tego samego dnia postanowiłam rozpocząć lekturę. Pochłonęłam ją w dwa dni, tylko po to, aby na koniec popłakać się jak dziecko.
Porównywać do filmu nie będę, no bo każdy w sumie wie jakie są różnice. (Ale najbardziej zabolało to, że w filmie był jeszcze ten mały piesek Corgi, a w książce tego nie było :c ) No wiedzą przynajmniej ci, którzy i obejrzeli film i przeczytali książkę.
Najbardziej wzruszyła mnie historia Ellie, czyli psa policyjnego ratującego życie. Uroczy, kochany psiak, którego na końcu czekała wiadoma droga. Jak z resztą wszystkie psy, z tym, że ten psiak jest wyjątkowy, bo odradza się na nowo. Taka trochę psia reinkarnacja.
Uwielbiam autora, za pomysł na tą książkę i jej napisanie. Uwielbiam wszystkich bohaterów, bo bez nich ta książka nie byłaby taka cudowna. Ethan, który kochał swojego Bailey’a najmocniej na świecie, oraz Bailey, który kochał swojego Ethana najmocniej na świecie, tak jak tylko psy potrafią.
Jestem prawdziwą psiarą, dlatego książka ta pozostanie w moim sercu jeszcze na długo. Jestem pewna, że kiedyś do niej wrócę.
Jestem tak wdzięczna, że mogłam przeczytać tą książkę, że nie znajduję słów, aby to wyrazić.
(Tak, powtórzenie “jestem” było zamierzone :D )
“Był sobie pies”- otrzymuje ode mnie ocenę 6/6. Jest to jak do tej pory najbardziej wzruszająca książka, jaką przeczytałam w tym roku.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz