Ostatnio potrzebowałam czegoś, co mnie totalnie odciągnie od wszystkich myśli i pozwoli się zrelaksować. Dlatego sięgnęłam po tą książkę, podchodząc do niej z lekkim dystansem, bo z jednej strony wiedziałam czego mogę się spodziewać, a z drugiej byłam ciekawa co też autorka wymyśliła.
( zdjęcie: lubimyczytac.pl)
Tytuł oryginału: 52 reasons to hate my father
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 19.07.2013
Liczba stron: 420
Powieść młodzieżowa
Lexington Larrabee jest córką amerykańskiego miliardera Richarda Larrabee. Ma wszystko czego zapragnie, nie musi pracować. Jest imprezowiczką i niczym się nie przejmuje. Pewnego wieczoru kiedy wraca z imprezy wjeżdża w sklep nowym samochodem i od tamtej pory jej ojciec wymyśla dla niej listę 52 zawodów, w których Lex będzie musiała pracować przez rok. Jeden zawód na jeden tydzień. A na koniec otrzyma od taty czek na 25 milionów dolarów, który pochodzi z jej funduszu powierniczego.
Po pierwszych kilku stronach wiedziałam już z czym mam do czynienia. Fabuła była schematyczna, ale nawet ciekawa i troszeńkę inna niż w innych książkach tego typu.
Bogata dziedziczka fortuny robi same głupoty, potem w ramach kary ojciec zabiera jej wszystko, każe iść do pracy, aby zarobiła sama na swoje potrzeby, a i oczywiście matki nie ma bo umarła. Lub tak jak w niektórych książkach- odeszła do innego mężczyzny.
Czy jest to opowieść o Kopciuszku opowiedziana od tyłu? Nooo nie wydaje mi się. Chociaż może w niektórych momentach, ale to tylko tyle.
Autorka trochę się nie postarała i zlepiła w jedno wszystkie znane jej powieści tego typu. Jedno zdanie stąd, kilka stąd, a reszta od autorki.
Bardzo nie polubiłam się z główną bohaterką. Mała, egoistyczna dziewucha, ale taki był cel tej książki. A na końcu cudowna zmiana, chociaż czy aby na pewno? :p
Książka była do bólu przewidywalna, właściwie już po pierwszych kilku stronach wiedziałam co będzie dalej. To była tylko kwestia czasu, aby potwierdzić moje domysły.
Niemniej jednak książka podobała mi się, była lekka, zabawna i taka do relaksu, aby odpocząć od czytania “Beksińscy. Portret podwójny”. (swoją drogą strasznie mnie męczy ta książka).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz