Tytuł oryginału: The Last Song
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 23.08.2013
Liczba stron: 448
Romans, literatura obyczajowa
Ronnie przyjeżdża na wakacje do taty wraz ze swoim młodszym bratem Jonah, Dziewczyna jest smutna i rozgoryczona tym, że musiała opuścić Nowy Jork na całe wakacje. Nie ma zamiaru spędzać czasu z ojcem, który opuścił ich kilka lat wcześniej. Przez przypadek poznaje Willa, który również nie zaskarbił jej sympatii.
Na samym początku myślałam, że książka nie przypadnie mi do gustu i okaże się klumpem, a jedyne co będzie fajne to film. Po kilku rozdziałach zaczęłam się wciągać i całkowicie zapomniałam o swoich wcześniejszych myślach.
Historia stworzona przez Sparksa poruszyła moje serce, które i tak jest już sponiewierane po innych książkach.
Czytałam po sto parę stron dziennie, bo tak nie mogłam się oderwać od lektury.
Ronnie na początku wydała mi się rozkapryszoną nastolatką, która musi dostać to czego chce i której nie obchodzi nikt i nic poza nią samą. Oczywiście nie polubiłam właściwie do samego końca, bo naprawdę mnie denerwowała.
Will z kolei.. Stwierdzam, że został ukazany jak typowy "słodziak", przystojniak i łamacz serc w jednym. Takich to ja jeszcze bardziej nie lubię. Ale to jak bardzo starał się o Ronnie.. To muszę przyznać, że było naprawdę, naprawdę urocze!
Bardzo podziwiam tatę Ronnie- Steve'a za to, że starał się zrozumieć swoją krnąbrną córkę i nie oceniał jej. Był po prostu dobrym ojcem.
Z filmu doskonale wiedziałam co się stanie, ale kiedy już się stało to co miało się stać... Moje biedne serce pękło na pół. Łzy poleciały mimo woli, a ja siedziałam jeszcze z 5, 10 minut i myślałam tylko o tym, że to nie musiało się tak skończyć.
Przekaz jaki płynie z tej historii jest aż nazbyt oczywisty.
Należy schować swoją dumę do kieszeni i skupić się na bliskich osobach, bo może ich z czasem zabraknąć. A my będziemy żałować, że nie zrobiliśmy nic, aby choćby umilić im spędzany razem czas. Ronnie zachowywała się paskudnie w stosunku do swojego ojca, a czasem także i do swojego młodszego braciszka.
Właśnie! Jonah to taki uroczy i zabawny dzieciak. Jak zaczęłam myśleć o tym co on musiał czuć, jeszcze smutniej mi się zrobiło. Aż bym chciała przytulić i dać paczkę ciastek!
Jest to wspaniała historia, z naprawdę okropnym zakończeniem. Po lekturze kilku książek Nicholasa Sparksa, zaczynam zauważać, że w każdej swojej powieści stara się on zawrzeć jakieś mądre przesłanie. I to bardzo mi się podoba, bo książki mają przede wszystkim uczyć, przy okazji zabawy i relaksu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz