Ostatnio nie mam na nic czasu, nawet na czytanie. Dlatego postanowiłam wyżalić się Wam i napisać, dlaczego nie lubię maja, czyli jednego z wiosennych miesięcy. W dodatku jest to przedostatni miesiąc roku szkolnego.
Już za niecałe 3 tygodnie nauczyciele wystawią oceny. Tak ostatecznie, A ja na dzień dzisiejszy mam 3 zagrożenia (no dobra- 2, bo z jednego już wyszłam), a ZA 3 TYGODNIE WYSTAWIENIE OCEN. I wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze? To, że nauczyciele nie mieli kiedy wcześniej robić tych wszystkich sprawdzianów, kartkówek i pytanek. W lutym były dwa tygodnie ferii. W marcu byłam na praktykach i już kolejny miesiąc zleciał. W kwietniu były święta, a zaraz po świętach były matury+ majówka. Ponadto, niektórzy nauczyciele byli oddelegowani na matury ustne i rozszerzone, więc kolejne lekcje przepadały. Nie było czasu na poprawy, a co dopiero na normalne lekcje.
Dlatego teraz nie mam czasu na nic, nie mogę oddać się ze spokojem lekturze, ponieważ zapierdzielam jak mały samochodzik. Wracam ze szkoły- jem obiad- siadam do nauki. I tak codziennie. Najgorsze jest to, że przez najbliższe 2 weekendy również nie będę miała okazji na odpoczynek, ponieważ muszę poprawić aż 2 sprawdziany.
Powiedzcie mi proszę, dlaczego nauczyciele są tak dziwni pod względem ocen? Mają już tyle stopni, niektóre osoby mają po 10- 15 ocen, ale taki nauczyciel jeszcze robi kartkówki i jeszcze i nie daje szansy na poprawę ważniejszych rzeczy. Okropnie mnie to irytuje.
Dlatego właśnie nie lubię tego miesiąca- jest strasznie depresyjny pod względem ocen i już się boję przyszłego roku, kiedy to będę pisać maturę. Chociaż może po maturze się wyśpię... 😂😂
Odnośnie przyszłego roku... Obawiam się, że od września na blogu będzie się pojawiać o wiele mniej postów. Będę musiała zrezygnować z pisania we wtorki, środy i niedziele oraz okazjonalnie w soboty. Ale to wszystko w swoim czasie.
A Wy macie jeszcze coś do poprawy, czy macie już wszystko z głowy? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz