niedziela, 25 czerwca 2017

Barakamon [Moja opinia]

Jak wiecie, coraz bardziej przekonuję się do oglądania anime. Wszystko za sprawą mojego Ukochanego. Dzisiaj przygotowałam dla Was krótką opinię na temat "Barakamona", który szczerze mnie rozbawił.




Mistrz kaligrafii- Seishuu Handa przyjeżdża na pewną wyspę, aby odpocząć od miejskiego życia oraz "odpokutować" swoje przewinienia. Podczas pobytu ma on również odnaleźć inspirację do tworzenia nowych prac, które następnie zaprezentuje na licznych wystawach.
Na miejscu zaskakuje go otwartość tamtejszych mieszkańców, wśród których poznaje m.in. Naru, która jest zabawną, choć denerwującą dziewczynką.

Pierwsze co mnie bardzo urzekło, to  sielankowość. Życie bohaterów toczy się gładko, każdy problem znajduje rozwiązanie, a każdy służy dla każdego dobrą radą i pomocą. Kiedy główny bohater przyjeżdża do tego urokliwego miejsca, już na samym wstępie otrzymuje pomoc od uprzejmego, starszego mężczyzny. Zostaje podwieziony pod sam dom, gdzie po kilku godzinach przychodzą sąsiedzi, aby pomóc nowemu mieszkańcowi.


Uważam, że fajnie byłoby mieszkać w takim miejscu, ponieważ zawsze można liczyć na pomoc sąsiada, a mieszkańcy także mają bliski dostęp do oceanu i plaży. Ile bym dała w tej chwili, aby móc się wylegiwać na plaży i smażyć się na słońcu!

Na samym początku, kiedy pojawiła się Naru nie polubiłam jej. Wydała mi się denerwująca, upierdliwa, a także ciekawska. Dopiero po kilku odcinkach zaczęłam dostrzegać w niej coś więcej- tak samo jak pozostali mieszkańcy wyspy stara się pomóc innym, próbuje pomóc także "miszczowi" (jak go nazywają) w pracy, co nie zawsze prowadzi do dobrego rozwiązania.

(jeden z moich ulubionych momentów hahah :D )

To anime jest inne niż poprzednie, jakie oglądałam. Jest zabawne, ale jednocześnie takie proste, jakby autorzy wpadli na pomysł, a w następnej minucie przystąpili do jego realizacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz