poniedziałek, 14 sierpnia 2017

(184) Wernisaż, Oskar Salwa

"Eleganckie galerie sztuki i klimatyczne, stare zaułki. Zbuntowani artyści i niedzielni malarze. Hipsterzy i biznesmeni. Mamy okazję zakręcić kołowrotkiem zdarzeń i znaleźć się na chwilę w samym centrum artystycznej Warszawy, towarzysząc Marcie w jej miłosnych rozterkach i poszukiwaniu siebie. Kto by sobie odmówił takiej przyjemności?
To miał być kolejny wernisaż w Arte Nuevo. Marta nie mogła nawet przypuszczać, że wywróci jej świat do góry nogami. Trudno jednak o spokój, gdy młoda historyczka sztuki kocha wielką sztukę i nieodpowiednich facetów. Lekcja plastyki zamienia się w lekcję uczuć. Czy Marta będzie umiała z niej skorzystać?" (opis: wydawnictwolira.pl)

Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 2017
Liczba stron: 304
Literatura obyczajowa

Bohaterowie:

Główna bohaterka, Marta, jest zwyczajną kobietą, która nie stąpa zbyt twardo po ziemi i ma talent do wybierania niewłaściwych facetów. Doskonałym tego przykładem jest Filip, czyli postać, której szczerze nienawidzę. Wielki artysta, który szydzi z ludzi zachwycających się "typowym" malarstwem. Jego obrazy są najlepsze i nikt nie może się równać z jego wizjami. Szczerze współczuję Marcie bycia w związku z takim egoistą, jakim jest właśnie ten nieszczęsny Filip.

Nie można zapomnieć o Viki, która niegdyś była przyjaciółką Marty, a teraz jest jej szefową. Mamy tutaj doskonały przykład tego, co władza robi z człowiekiem. Poniewieranie i wyżywanie się na swoich pracownikach nie patrząc na to, czy wśród nich jest osoba, która byłaby w stanie zrobić dla Ciebie wszystko.

Fabuła:

Z tą było troszkę słabo na początku. Po kilku pierwszych zdaniach zadałam sobie pytanie "co ja właśnie czytam?" Nie rozumiałam praktycznie nic, a sposób narracji wcale mi w tym nie pomagał. Autor zdecydował się napisać powieść w 3 osobie, ale w czasie teraźniejszym. Owszem, jest to bardzo ciekawy zabieg i jeszcze się z takim nie spotkałam w żadnej książce, jaką czytałam, ale bardzo trudno było mi się do niej przyzwyczaić. Może to zabrzmi śmiesznie, ale taka narracja kojarzy mi się tak, jakby autor był jakimś stalkerem i mówił do dyktafonu o osobach, które właśnie obserwuje.

Oskar Salwa świetnie przedstawił jak wygląda życie w artystycznym półświatku. Ciągłe imprezy, narkotyki i chlanie są niemal na porządku dziennym. Do tego dochodzą ciągłe rozczarowania, zbyt duża presja oraz notorycznie złamane serca, ponieważ artysta jako podmiot godny szacunku musi pokazać, że jest rozchwytywany i dlatego nie może mieć jednego partnera lub partnerki przez zbyt długi czas.

Podsumowanie:

Jest to doskonała powieść, licząca sobie niewiele ponad 300 stron, dla wszystkich ciekawych jak wygląda życie artystów oraz z artystami. Czyta się ją bardzo szybko, co na pewno jest jej ogromną zaletą. Jak dla mnie jest to dobra książka, ale nie taka, bym chciała do niej kiedyś wrócić, jednak z czystej ciekawości warto po nią sięgnąć.

Wernisaż otrzymuje ocenę:


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Lira

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz