Tytuł oryginału: The light we lost
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 5.07.2017
Liczba stron: 304
Literatura obyczajowa, romans
Lucy i Gabe poznali się 11 wrześni 2001 roku, w dniu, który związał ich losy na zawsze. Miłość, która miała trwać zawsze, ale dla jednego z nich kariera była ważniejsza. Czy uda im się naprawić złamane serca i zapomnieć o sobie?
Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ta książka aż tak porani moje i tak już biedne serduszko. Lucy jest kobietą, która ma jasno określone cele na przyszłość i robi wszystko, by je osiągnąć. Gabe natomiast jest osobą, która w 100% poświęca się swojej pasji, czyli fotografowaniu. Nic dziwnego, że zamierzał z tego właśnie zajęcia utrzymywać się w przyszłości. Ale czy warto było zrezygnować z tego uczucia, które ich łączyło, aby po latach pluć sobie w brodę z tego powodu?
O dziwo, bardzo się z nimi związałam. Szczególnie z Lucy, którą bardzo polubiłam. Wzbudziła ona również moje współczucie, ale niestety nie mogę Wam zdradzić dlaczego. Wiele przeszła w swoim życiu i myślę, że zasługuje na to, aby naprawdę jej współczuć.
Dla niektórych fabuła książki może wydawać się banalna i nie warta uwagi, ale naprawdę, warto przeczytać tą powieść. Autorka wciąga czytelnika do swojego świata przedstawionego, cholernie wzrusza, sprawia, że serce niejednokrotnie bije mocniej, a potem wypuszcza (a raczej: wyrzuca) z tej historii, aby taki czytelnik miał złamane serce i myśli zaprzątnięte losem tych dwojga młodych ludzi. Jak wspomniałam wyżej, pochłonęłam ją w niecałe 2 dni, a kiedy już ją skończyłam dopadł mnie mini kac książkowy, który na szczęście szybko mi minął.
Nie żałuję ani minuty spędzonej nad czytaniem tej książki, a wręcz przeciwnie. Jest to powieść o takiej pierwszej miłości, która nigdy nie przemija i jest w środku nas bez względu na to co zrobimy i jak wielu partnerów będziemy mieć. Mogę Wam uchylić rąbka tajemnicy, że zakończenie jest wzruszające, łamiące serce i po prostu myślimy o nim bardzo długo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz