Nie jestem miłośniczką kotów, ale postanowiłam przeczytać książkę o naprawdę uroczym kociaku (a bardziej kotce). Czemu to zrobiłam? Myślę, że tak na złość samej sobie. Kolejne pytanie: czy po lekturze zmieniło się moje nastawienie do tych zwierzaków? Na to odpowiem w dalszej części recenzji.
Tytuł oryginału: Strays
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: kwiecień 2018
Liczba stron: 328
Literatura współczesna
Michael King to bezdomny alkoholik, który żyje na ulicach Portland. Pewnej nocy znajduje i przygarnia ranną kotkę. Swoje ostatnie pieniądze przeznacza właśnie na leki i jedzenie dla kotki, której nadaje imię Tabor.
Od tamtej chwili życie Michaela zmienia się na lepsze- ludzie go zauważają i chętniej wspierają. Gdy zbliża się zima, mężczyzna wraz z kotem postanawia wyruszyć w stronę słonecznej Kalifornii. Tak zaczyna się ich niesamowita podróż pełna szalonych przygód.
Nie będę się tutaj rozpisywać za bardzo nad bohaterami, bo moim zdaniem nie ma to za bardzo sensu. Powiem tylko tyle: Michael to cholernie silny człowiek z niesamowicie burzliwą przeszłością. Kotka Tabor jest dla niego niczym prawdziwe zbawienie. Ta książka pokazuje jak taki zwyczajny zwierzak potrafi polepszyć komuś samopoczucie i nie tylko.
Ja jako zdeklarowana miłośniczka psów, zauroczyłam się Tabor. Jest to tak urocza, słodka i kochana kotka, że tylko człowiek bez uczuć by jej choć trochę nie polubił. Swoją drogą, jest to najmilsza (jeśli mogę to tak nazwać) kotka, jaką znam. Gdyby mój koci przyjaciel miał być właśnie taki jak Tabor, to mogłabym i mieć takich przyjaciół z dziesięć w mieszkaniu.
Przyjaźń jaka połączyła tą dwójkę jest naprawdę wzruszająca. Z wielką radością czytałam o kolejnych szalonych pomysłach i zachowaniach kotki, a także ze smutkiem czytałam o życiu Michaela, jakie kiedyś wiódł. Naprawdę ciekawe były również rozdziały pisane z perspektywy prawdziwego właściciela kotki. Przy tych już naprawdę odczuwałam głęboki smutek i współczucie, z powodu utraty zwierzaka.
Kiedy na jaw wyszły pewne informacje to naprawdę zabolało mnie serce. Choć wiedziałam, że to się stanie, to jednak wciąż trwałam przy złudnej nadziei, że może jednak to będzie coś innego.
Z pewnością jest to odpowiednia lektura dla wszystkich miłośników zwierząt, nie tylko kotów. Genialna powieść o tym jak wielką moc ma przyjaźń między człowiekiem, a zwierzęciem i jak wiele robi dla nas taki zwierzak nie robiąc tak naprawdę nic.
Za egzemplarz pięknie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz