Wydawnictwo: Lira
Data wydania: 15.02.2018
Liczba stron: 320
Thriller psychologiczny
Michalina jest młodą studentką, która na skutek jednego, nazwijmy to błędu, zachodzi w ciążę. Oczywiście nie jest to ciąża chciana, a dziewczyna woli bardziej skupić się na zdobyciu wykształcenia niż na wychowywaniu dziecka. Na co decyduje się w związku z tym? Podejmuje okropnie trudną decyzję, która wiąże losy jej oraz pewnego małżeństwa, Anny i Pawła. Jak zakończy się ta historia?
Czytelnik ma tutaj do czynienia z sytuacją, w której na pewno sam nie chciałby się znaleźć. No bo jak to tak, być na studiach i nagle spodziewać się dziecka? Milion pytań w głowie, m.in.: jak utrzymać siebie i dziecko, co zrobić z tym, że ojciec dziecka nie jest Polakiem? To nie ominęło i Michaliny, której w głowie kiełkuje pewien pomysł, który mógłby przynieść jej więcej kłopotów niż pożytku. Dziewczyna idąc za namową Anny, podejmuje decyzję równie ryzykowną, co ta pierwsza decyzję, choć z korzyściami dla obu bohaterek. Jestem pod ogromnym wrażeniem postawy Michaliny, która nie siedzi i nie lamentuje nad swoim losem, ale od razu przystępuje do działania. Zastanawiałam się, co ja bym zrobiła w tej sytuacji i stwierdziłam, że ja mimo wszystko chciałabym to dziecko wychować. Bez względu na pieniądze oraz na zdanie innych.
Tajemnicza Anna, czyli pani ginekolog, która bada Michalinę jest kobietą zimną, poważną, choć w stosunku do swojego męża Pawła staje się słodką jak cukierek żoną. Nie jest to oczywiście nic innego, jak chęć pokazania wszystkim, że jest prawdziwym lekarzem, z krwi i kości. Paweł z kolei jest prawdziwym zazdrośnikiem. Nie pozwala żonie wychodzić gdziekolwiek samej, wydzwania do niej i pragnie mieć nad wszystkim kontrolę. Przerażające to, prawda? Zabawne jest to, że jego żona narzekając na zbyt wielką chęć kontrolowania wszystkiego przez Pawła, sama to robi. Kontroluje Michalinę, to co robi i pilnuje, żeby wszystko zawsze było perfekcyjnie, bo przecież Anna zawsze odnosi sukces!
Książkę czyta się naprawdę bardzo szybko, po około godzinie byłam już mniej więcej w połowie. Wydarzenia rozwijają się powoli, ospale, aby zaraz potem zacząć gwałtownie przyspieszać i wprawić czytelnika w niemały szok. Podczas czytania dało się czuć tę duszącą atmosferę, niepewność, niepokój o to co się wydarzy, a to lubię najbardziej.
Fajne jest również to, że autorka nie ograniczyła się tylko i wyłącznie do opisywania zachowań bohaterów, ale pozwoliła czytelnikowi samemu wkroczyć do tego świata, po kolei zamieniając się w Michalinę, Annę i Pawła. Ach, bo o tym nie wspomniałam! Znajdziemy tutaj malutkie, osobne rozdziały, w których narratorem jest poszczególna postać. Mnie mimo wszystko najbardziej przerażały fragmenty, gdzie narratorką była Anna. To, co siedzi jej w głowie jest wprost nie do opisania.
Jeśli chodzi o samo zakończenie, to autorka zrzuciła na mnie prawdziwą bombę. Nie spodziewałam się kompletnie takiego obrotu spraw, choć mogłam się domyślić reakcji pewnej postaci. Mimo wszystko, właśnie ta sytuacja doprowadziła do narodzin miliarda pytań w moje głowie. A co jeśli można było temu jakoś zaradzić? Można było to inaczej rozwiązać?
Ja jestem zdecydowanie na tak, książka jest naprawdę godna polecenia. Wciąga, przeraża, możemy wyciągnąć pewne wnioski, a myślę, że o to chodzi w powieściach z wątkiem psychologicznym.
Pierwsze spotkanie z Małgorzatą Falkowską zaliczam do jak najbardziej udanych. :)
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Lira.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz