Tytuł oryginału: The Bright Hour. A Memoir of Living and Dying
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 28.09.2017
Liczba stron: 368
Pamiętnik, autobiografia
Kiedy zaczynałam czytać tę książkę, zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie ona niosła za sobą naprawdę duży ładunek emocjonalny. Ale nie spodziewałam się, że będzie on tak wielki i aż tak mnie przygnębi.
Jasna godzina to dziennik, który Nina napisała głównie dla swoich dwóch synów: Benny'ego i Freddy'ego. Miał być on pamiątką dla nich, kiedy jej już zabraknie. Opowiada w nim o przebiegu choroby, opisuje swoje myśli, troski, ale także te radosne chwile spędzone w gronie najbliższych. Mimo tego, że w jej piersi pojawiła mała jasna plamka, to kobieta pozostaje pozytywnie nastawiona do świata i czerpie naprawdę dużą radość z czasu spędzonego z mężem oraz synami.
Naprawdę niesamowitym zjawiskiem jest dla mnie to, jak więzi rodzinne potrafią się zacieśniać w obliczu tragedii. Tylko czy nie warto nad tym pracować nie tylko przy takich "okazjach"? Jest to jednocześnie niesamowite i przerażające, bo ludzie tak naprawdę doceniają coś, dopiero po stracie.
Wcześniej wspomniałam, że książka niesie za sobą ogromny ładunek emocjonalny. Podczas lektury zaśmiewałam się do rozpuku, smuciłam, wzruszałam i nawet uroniłam kilka łez. Nina Riggs ma lekkie pióro i z łatwością opisuje swoje codzienne życie, zwracając uwagę na te szczęśliwe momenty. Widać, że bardzo kocha swoją rodzinę i chociaż trochę chce przygotować swoje dzieci na moment jej odejścia.
Jest to naprawdę piękna książka, niosąca wsparcie i siłę oraz zachęca do cieszenia się każdą chwilą życia. Wzruszająca, ciepła, taka właśnie jest ta powieść.
Za egzemplarz bardzo dziękuję Wydawnictwu Literackiemu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz