Tytuł oryginału: Every Day
Cykl: Każdego dnia (tom 1)
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 3.06.2015
Liczba stron: 264
Młodzieżowa
Wyznaję zasadę: najpierw książka, a później film. Kiedy usłyszałam, że wychodzi film na podstawie powieści Levithana, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Dziś opowiem Wam o tym, jak tej książce udało się wzbudzić we mnie emocje, o których już dawno zapomniałam.
Głównym bohaterem lub czasami bohaterką jest A. Po prostu. Nie jest to człowiek, więc mogę nazwać go chyba mianem jakiegoś stanu umysłu? Coś koło tego. Codziennie budzi się w innym ciele i w zupełnie innym miejscu, co naprawdę utrudnia nawiązywanie jakichkolwiek relacji.
Jest to typ bohatera, którego polubiłam, choć tak naprawdę on nie jest nawet w pełni materialny. Jest romantykiem, jest wrażliwy, ale jednocześnie nie jest taką ciepłą kluchą.
Jego historia naprawdę mnie poruszyła i do teraz zastanawiam się: jak on pojawił się na świecie? Skoro nie jest człowiekiem, to jak? Mam pewną teorię dotyczącą tego, że być może jest to po prostu dusza np. zmarłego dziecka, która krąży sobie po świecie i odwiedza sobie umysły różnych ludzi. Może tak to było, ale kto wie?
Rhiannon, to kolejna bohaterka o której warto wspomnieć. Dziewczyna jest tłamszona przez swojego chłopaka, Justina, boi się nawet odezwać w jego obecności. Pojawia się tu typowy schemat: cichutka dziewczyna i bogaty, odważny chłopak. No przecież nie mogło być inaczej.
Jest ona jedyną osobą, która poznaje tajemnicę A. I szczerze mówiąc, przyjęła to dość... dobrze. Bałam się, że wyśmieje chłopaka i go zostawi, ale nie. Oczywiście, rozumiem jej szok i niedowierzanie temu wszystkiemu- sama bym w to nie uwierzyła.
Jest to książka napisana prostym językiem, co ułatwia i uprzyjemnia czytanie. Mnie wystarczyły dwa wieczory na połknięcie tej książki, ale myślę że śmiało dałabym radę przeczytać ją w kilka godzin. Historia naprawdę wciąga i już od pierwszej strony czytelnik czuje ogromną ciekawość co do kolejnych wydarzeń.
Pomysł na fabułę jest naprawdę dobry i w życiu nie przyszłoby mi do głowy, żeby coś takiego wymyślić, a tu proszę! David Levithan wymyślił to, opisał, a teraz możecie na podstawie jego książki obejrzeć i film. Samo w sobie jest to interesujące.
Powieść Levithana polecam, głównie dlatego, że porusza ona temat miłości, która nie patrzy na wygląd, pochodzenie albo płeć. Miłość to miłość i nie jest ważne to, czy jesteś dziewczyną, chłopakiem, czy jesteś ciemnoskóry czy jasnoskóry, czy jesteś Polakiem, Francuzem albo Niemcem. Liczy się tylko i wyłącznie uczucie. I to jest właśnie piękne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz