Tytuł oryginału: Liebhaberne
Cykl: Saga rodziny Neshov (tom 5)
Wydawnictwo: Smak słowa
Rok wydania: 19.09.2018
Liczba stron: 342
Literatura skandynawska
Kiedy dowiedziałam się, że będzie miała swoją premierę piąta część sagi o rodzinie Neshov, wiedziałam że muszę to przeczytać. Nic jednak mnie nie przygotowało na szok, jaki zafundowała mi autorka podczas lektury Kochanków.
Naprawdę spodobała mi się zmiana, jaka zaszła w Torunn. Z tego co pamiętam, pisałam to samo lub coś podobnego przy okazji recenzji Zawsze jest przebaczenie, ale teraz zauważyłam, jak wielkie są to zmiany. Bohaterka ta uwolniła się już całkowicie z klaustrofobicznego związku, na stałe wprowadziła się do Neshov i dokonała tam małych zmian. Choć "małe zmiany" to chyba za mało powiedziane. Dzięki niej, gospodarstwo zaczęło żyć na nowo.
Pozostali bohaterowie, czyli Margido, Erlend, Tormod również się zmienili i to na lepsze. Weźmy na przykład takiego Margida, który z natury jest mężczyzną dość ponurym. Tutaj widać było jego wyraźną radość, aż mnie samej było weselej.
Autorka genialnie gra tutaj na uczuciach czytelnika, wprowadzając chwilami taki ponury i niepokojący klimat. Na oklaski zasługuje również idealny zwrot akcji, jaki następuje mniej więcej pod koniec powieści. Kompletnie nie spodziewałam się tego, co nastąpiło. W życiu bym o tym nie pomyślała nawet. Przez dobre dziesięć minut siedziałam i nie byłam w stanie czytać dalej- po prostu te emocje były zbyt duże.
Nie wiem co mogę jeszcze napisać o tej pozycji. To jest po prostu Anne B. Ragde, a jej książki czyta się jednym tchem. Choć jest to powieść o rodzinie, to nie zawsze można tu spotkać rodzinną atmosferę. Mimo tego, jestem ogromną fanką tej sagi i nadal pozostaję pod czarem tej historii.
Jeśli jeszcze nie znacie twórczości pani Ragde, jak najszybciej to nadróbcie, bo naprawdę warto.
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Business & Culture oraz wydawnictwu Smak słowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz