Scenariusz: Marcin Baczyński, Mariusz Kuczewski
Produkcja: Polska
Gatunek: Komedia romantyczna
Uwielbiam filmy z tego cyklu i nie mam zamiaru tego ukrywać. Poprzednie dwie części oglądałam po kilka razy, a część trzecią obejrzałam dopiero teraz. Muszę przyznać, że... Nie, czekajcie. Powiem o tym dopiero pod koniec tego wpisu.
Bardzo ubolewam nad faktem, że w tej części nie było mi dane zobaczyć Doris (Roma Gąsiorowska) oraz Mikołaja (Maciej Stuhr). Bardzo polubiłam tę parę, choć sama do końca nie wiem, co aż tak mnie w nich urzekło. Być może to, że są naprawdę uroczą i zabawną parą.
Poznałam natomiast dwie nowe pary, które równie mocno zawładnęły moim sercem. Mówię o Karolinie (Magdalena Różdżka) i Gibonie (którego gra Borys Szyc, a ten aktor od zawsze kojarzy mi się z Piotrem Adamczykiem i zobaczenie ich w jednym filmie było na maksa dziwne), a także Zuzie (Katarzyna Zawadzka) oraz Rafale (Filip Pawlak). Odtwórca roli Gibona, czyli pan Szyc, odnalazł się moim zdaniem genialnie w roli policjanta, skrycie wzdychającego do pewnej pani z radia. Na swój sposób było to urocze.
Trochę więcej chciałabym powiedzieć o drugiej parze. Przyznam się szczerze, że Zuza odrobinę mnie zdenerwowała tym, że odrzucała uwagę Rafała. Przecież to taki fajny facet! Nie dość, że przystojny to jeszcze z dobrym sercem. Scena, w której właśnie ten bohater oraz jego znajomi prowadzili akcję adopcji psów ogromnie poruszyła moje serce. Uwielbiam psy i gdybym tylko mogła, miałabym ich więcej niż tylko jednego.
Poznałam natomiast dwie nowe pary, które równie mocno zawładnęły moim sercem. Mówię o Karolinie (Magdalena Różdżka) i Gibonie (którego gra Borys Szyc, a ten aktor od zawsze kojarzy mi się z Piotrem Adamczykiem i zobaczenie ich w jednym filmie było na maksa dziwne), a także Zuzie (Katarzyna Zawadzka) oraz Rafale (Filip Pawlak). Odtwórca roli Gibona, czyli pan Szyc, odnalazł się moim zdaniem genialnie w roli policjanta, skrycie wzdychającego do pewnej pani z radia. Na swój sposób było to urocze.
Trochę więcej chciałabym powiedzieć o drugiej parze. Przyznam się szczerze, że Zuza odrobinę mnie zdenerwowała tym, że odrzucała uwagę Rafała. Przecież to taki fajny facet! Nie dość, że przystojny to jeszcze z dobrym sercem. Scena, w której właśnie ten bohater oraz jego znajomi prowadzili akcję adopcji psów ogromnie poruszyła moje serce. Uwielbiam psy i gdybym tylko mogła, miałabym ich więcej niż tylko jednego.
W filmie nie mogło także zabraknąć wspomnianego wyżej Piotra Adamczyka, który już po raz kolejny wcielił się w rolę Szczepana, a także Agnieszki Dygant, grającej nieco irytującej, ale przezabawnej Kariny. Jest to z kolei para, która zawsze przywołuje uśmiech na moich ustach. Nieważne jak źle się dzieje, oni dalej są ze sobą. Jedną z zabawniejszych, była scena gdy Karina chciała iść wieczorem na łyżwy z pewnym młodym sprzedawcą, a do sklepu nagle wpadł Szczepan z ich wnukiem. Oczywiście, szybko wyjawił młodemu chłopakowi, że Karina jest babcią berbecia w wózku.
Najbardziej wzruszyła mnie pewna scena z Melchiorem (Tomasz Karolak) w roli głównej. Odnalazł za pomocą Kazika i kilku innych ludzi osobę, która jest tą jedną z ważniejszych w życiu każdego człowieka. Ich pojednanie wywołało u mnie falę łez, choć na moich ustach zagościł szeroki uśmiech. Nie dość, że świąteczna atmosfera tak mi się udzieliła, to jeszcze to... Jeżeli jesteście wrażliwcami, to koniecznie zaopatrzcie się w pudło chusteczek. Łez z pewnością nie zabraknie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to jakaś profesjonalna recenzja filmu, ale bardzo chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami na jego temat. Wszystkie historie przedstawione w tym filmie trafiły do mojego serca, i nadal tam tkwią.
Moim zdaniem jest to najbardziej wzruszająca i najlepsza część ze wszystkich. Dla niektórych tą najlepszą będzie część pierwsza, ale dla mnie wygrały Listy do M 3, które wycisnęły ze mnie masę łez, których nie wywołał żaden z poprzednich filmów, a już na pewno nie w takiej ilości.
Polecam ten film każdemu miłośnikowi dobrej komedii romantycznej czy po prostu świątecznych filmów. Obiecuję Wam, że Listy... wprowadzą Was w świąteczny nastrój i umilą dzień.
Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to jakaś profesjonalna recenzja filmu, ale bardzo chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami na jego temat. Wszystkie historie przedstawione w tym filmie trafiły do mojego serca, i nadal tam tkwią.
Moim zdaniem jest to najbardziej wzruszająca i najlepsza część ze wszystkich. Dla niektórych tą najlepszą będzie część pierwsza, ale dla mnie wygrały Listy do M 3, które wycisnęły ze mnie masę łez, których nie wywołał żaden z poprzednich filmów, a już na pewno nie w takiej ilości.
Polecam ten film każdemu miłośnikowi dobrej komedii romantycznej czy po prostu świątecznych filmów. Obiecuję Wam, że Listy... wprowadzą Was w świąteczny nastrój i umilą dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz