niedziela, 3 lutego 2019

(343) Okrutny książę, Holly Black

Krainą elfów, Elysium, rządzi król, któremu mieszkańcy są wiernie oddani. Jednak w tej samej krainie mieszka również książę Cardan. Idealny chłopak, przystojny, a przy tym tak denerwujący... Jednak nie on jest prawdziwym problemem, z jakim musi zmierzyć się Jude. Tym problemem jest coś znacznie gorszego...


Tytuł oryginału: The Cruel Prince
Cykl: Okrutny książę (tom 1)
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 19.09.2018
Liczba stron: 400
Fantastyka

Do przeczytania tej książki zbierałam się już dłuższy czas, ale ciągle coś innego przyciągało moją uwagę. Niedawno nareszcie nadszedł czas, żebym mogła spokojnie usiąść i zagłębić się w historię prosto z krainy elfów. Jesteście ciekawi, jak było?

Główną bohaterką jest Jude, która jest człowiekiem z krwi i kości. Podobnie jak jej siostra bliźniaczka, Taryn. Dziewczyny znalazły się w świecie magii i elfów z dość prostej przyczyny. Ich starsza siostra, Vivienne jest w połowie elfką, a jej prawdziwy ojciec w końcu się o nią upomniał. Porwał, a raczej zabrał dziewczynki do siebie i tak sobie żyją w nowym miejscu.

Jude jest jedną z niewielu głównych bohaterek, które nie wykazują się nadmierną głupotą. Jest to dziewczyna, która, zanim cokolwiek zrobi, woli chwilę się nad tym zastanowić. Zauważyłam już na samym początku i obawiałam się, że jednak może się to zepsuć w trakcie. Jednak autorka zaskoczyła mnie tutaj po raz pierwszy i tak wykreowała tę postać, że nie było mowy, chociażby o jednej głupiej decyzji podjętej przez Jude.

Cardan, czyli ten okrutnie denerwujący księciunio jest naprawdę denerwujący. Wielokrotnie gnębił główną bohaterkę, tylko ze względu na to, jakiego jest ona pochodzenia. Dla niego elfy mają zdecydowanie większą przewagę niż ludzie. Bo przecież ludzie są śmiertelni, więc tak naprawdę ich życie już na wstępie jest skazane na porażkę.

Kurczę, tak bardzo chciałabym Wam jakoś przekazać wszystkie moje emocje, ale po prostu się nie da. Prawdopodobnie ta recenzja będzie jedną wielką beznadzieją, ponieważ plotę tutaj totalne głupoty.

Holly Black to dla mnie odkrycie i cholera, ta autorka ma tak fenomenalny talent do tworzenia ciekawych historii i kreacji bohaterów, że aż szok. Historia, jak tutaj miałam okazję poznać, jest nie do podrobienia i uważam, że jest to jedna z kilku rewelacyjnych powieści fantasy. Klimatem odrobinę przypominała mi Dwory Sary J. Maas, ale z drugiej strony było to zupełnie co innego.

Nawet ten wątek faerie wykreowany przez Cassandrę Clare nie był tak dobry, jak ten tutaj. Dzięki tej historii mogłam przenieść się do Elysium, ale jeszcze stamtąd nie wyszłam. Myślami nadal wracam do tej książki i nie mogę się doczekać drugiego tomu. Mam nadzieję, że drugi tom również mnie nie rozczaruje, a niektóre wątki z Okrutnego księcia jakoś się rozwiążą w tym tomie drugim.

Jak wspomniałam wcześniej, jest to dla mnie mega odkrycie i podejrzewam, że mój ukochany Szklany tron oraz Dwór cierni i róż ma ogromnego przeciwnika. Nie mogę zapomnieć również o obłędnej okładce, która całkowicie podbiła moje serduszko. Biel, czerń i złoto to zdecydowanie najlepsze połączenie.


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję wydawnictwu Jaguar.

1 komentarz:

  1. Jestem ciekawa tej ksiazki juz od jakiegos czasu :)
    Pozdrawiam, Pola https://czytamytu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń