Miesiąc temu pisałam Wam o serialu mojego dzieciństwa, jakim są Przyjaciele. Dziś jestem już po obejrzeniu wszystkich odcinków, w sobie czuję ogromną pustkę i smutek, więc muszę podzielić się z Wami swoimi myślami. Dodam również, że jeżeli chcecie obejrzeć ten serial i bardzo przeszkadzają Wam nawet najmniejsze spoilery, to ten wpis nie jest niestety dla Was.
Zacznę od tego, że pomimo tego, że niektóre odcinki oglądałam wiele razy, to i tak pewne wątki nadal mnie poruszają. Ktoś mógłby powiedzieć, że kompletnie nie rozumie tych popieprzonych relacji między bohaterami, którzy najpierw są przyjaciółmi, potem parą, a na koniec znowu przyjaciółmi. Tu się z takimi osobami akurat zgodzę, ponieważ dla mnie to też jest mocno idiotyczne, ale widać takie było założenie twórców.
Totalnie jestem zauroczona związkiem Moniki i Chandlera. Nie ważne, że oglądałam te odcinki już kilkanaście razy. Ja nadal jestem pod urokiem tej dwójki. Tak jak moją ulubioną bohaterką nadal jest Rachel, tak moją ulubioną serialową parą jest właśnie Monika i Chandler. Kiedy wyszukiwałam w serwisie Tumblr zdjęć z tego serialu, znalazłam pewien hashtag, który jest połączeniem imienia tej dwójki. Kiedy wpiszecie "mondler", znajdziecie mnóstwo ich zdjęć.
Cieszę się, że obejrzałam wszystkie odcinki od początku do końca, ponieważ w końcu dowiedziałam się, dla kogo Phoebe rodziła trojaczki oraz dlaczego moja ulubiona para musiała zdecydować się na adopcję dziecka. Wcześniej te odcinki gdzieś mi umykały i odrobinę się gubiłam w tym wszystkim.
Oczywiście, kiedy oglądałam ostatni odcinek dziesiątego sezonu, miałam łzy w oczach. Jednak bardzo długi odcinek czasu spędziłam na oglądaniu perypetii tej zabawnej szóstki i czułam ogromny smutek na myśl, że to już koniec.
Właściwie do teraz czuję ogromną pustkę i mimo wielu seriali do obejrzenia, ja nie mam za co się zabrać. Gdzieś tam w głowie mam takie myśli, że przecież żaden inny serial to nie będzie to samo, co Przyjaciele. Chyba dopadł mnie serialowy kac.
Może i się powtórzę, ale chcę to napisać. Uważam, że Przyjaciele to serial, który zdecydowanie wart jest polecenia. Jednak traktujcie go też z przymrużeniem oka, ponieważ ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, że jest w nim pełno rasizmu, traktowania kobiet jako przedmiot (czyt. Joe i jego relacje z kobietami na jedną noc) i wiele innych. Szczerze mówiąc, mnie nie rzuciło się to w oczy, ale może też dlatego, że nie przywiązywałam do tego aż takiej wagi.
Kocham tę historię, która ciągnęła się przez dziesięć lat. Kocham tych bohaterów. Kocham relacje między nimi, bez względu na to, jakie były. Kocham klimat każdego z odcinków. Może i zabrzmię głupio, ale wydaje mi się, że jest to serial mojego życia. Z pewnością do niego wrócę i obawiam się, że nie raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz