Tytuł oryginału: Vanishing Stair
Cykl: Truly Devious (tom 2)
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 15.05.2019
Liczba stron: 400
Młodzieżowa
Trzy dni temu pisałam Wam o tym, co sądzę o Nieodgadnionym. Tamta książka naprawdę przypadła mi do gustu, więc sięgnęłam po tom drugi. Jak widzicie, zdołałam go już przeczytać, więc mogę teraz wypowiedzieć i na jego temat.
Na początek wspomnę o tym, że kiedy byłam na mniej więcej setnej stronie Znikającego stopnia, uznałam, że chyba będzie to gorsza część. Miałam nieodparte wrażenie, że jednak tom pierwszy był lepszy, bardziej wciągający i ogólnie bardziej mi się podobał. Jednak nie popełniajcie mojego błędu i nie oceniajcie książki po kilku stronach, ponieważ możecie się naprawdę zaskoczyć tak jak ja.
Stevie podobała mi się z charakteru już w poprzedniej książce, jednak tutaj polubiłam ją jeszcze bardziej. Dziewczyna jest niesamowicie odważna i silna, a jej cichy upór bywa czymś dobrym. Choć wróciła do Akademii, żeby pilnować Davida, to sprawa zaginięcia rodziny Ellinghamów nadal ją interesowała i Stevie robiła wiele, żeby odkryć w końcu tę tajemnicę. Jedni powiedzą, że bywało to męczące, ale ja powiem, że bardzo mi to imponowało. Jest to bohaterka konsekwentna i po trupach (wybaczcie, chyba zły dobór słów...) dąży do celu, co jest dla mnie inspirujące.
Jeśli chodzi o pozostałych bohaterów, to tak jak poprzednio, David okropnie mnie denerwował. Z kolei Nate powoli zaczął wychodzić ze swojej skorupy i z typowego samotnika był gotów poświęcić się dla swojej przyjaciółki, którą jest oczywiście główna bohaterka. Przez to, że autorka chyba postanowiła go trochę bardziej pokazać czytelnikowi, zdołał on zaskarbić sobie moją sympatię i zdecydowanie bardziej wolę go w tym tomie drugim.
Tak jak wspomniałam wyżej, po mniej więcej stu stronach już stwierdziłam, że tom drugi jest tym gorszym. Jednak autorka chyba zrobiła to specjalnie, ponieważ w magiczny sposób dalsza część książki była cholernie wciągająca i ciekawa. Oczywiście, bywały momenty, w których nudziłam się i najchętniej to bym je omijała szerokim łukiem, ale nie mogę zaprzeczyć temu, że w pewnym momencie akcja pędziła niczym rozpędzony wagonik.
Nie chcę się tutaj też za bardzo rozpisywać, ponieważ jest to drugi tom, a ja przez przypadek mogłabym komuś coś zaspoilerować, a tego nie chciałby nikt. Mam też problem ze stwierdzeniem, że Znikający stopień był gorszą, czy też lepszą książką niż Nieodgadniony. Jednak chyba skłaniam się ku stwierdzeniu, że mimo wszystko nie zaskoczyła mnie ta część tak bardzo, jak poprzednia.
Tutaj z pewnością przeważa wątek kryminalny, który jest ciekawie rozbudowany i dobrze poprowadzony. Niby wszystko jest takie mega proste, ale z drugiej strony, gdyby nie Stevie, nikt by się nie domyślił pewnych rzeczy. Po skończeniu tego tomu pozostaje mi już tylko czekać na zwieńczenie tej trylogii i odkrycie w końcu, co to się tam porobiło z tym porwaniem i tajemnicami.
Po raz kolejny napiszę, że jeśli chcielibyście przeczytać dobrą młodzieżówkę z wątkiem kryminalnym, to jak najbardziej sięgajcie po książki Maureen Johnson, ponieważ są to świetne pozycje.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Poradnia K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz