Tytuł oryginału: Star Crossed
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 25.06.2019
Liczba stron: 416
Romans
Zanim zabrałam się za tę książkę, musiałam pozachwycać się jej okładką. Co jest dziwne, wiem. Jestem okładkową sroką i przyznaję się do tego otwarcie, no a trzeba przyznać, że okładka tej powieści jest naprawdę śliczna. No ale może nie będę pisać o okładce, bo przecież liczy się wnętrze.
Główną bohaterką jest Justine, kobieta pracująca jako goniec w znanym miesięczniku. Przyjazna, szczera do bólu i zawsze rozsądna Justine jest również ortograficznym terrorystą i poprawia każdy błąd, jaki znajdzie. Uparcie psuje szyld jednego ze sprzedawców, na którym widnieje napis "adwokado" zamiast "awokado". Przyznaję, mnie też bolałyby oczy i chętnie bym to poprawiała. Trzeba przyznać tej bohaterce, że ma ogromną odwagę, żeby ingerować w horoskop, tylko po to, aby pokierować drugą osobą. Jestem pod wrażeniem.
Nick z kolei jest aktorem, a właściwie chciałby nim być. Na razie ma za sobą występ w kilku spektaklach, ale nadal nie jest to szczyt jego marzeń. Mężczyzna jest totalnie zafiksowany na punkcie astrologii, gwiazd oraz horoskopów. Całe swoje życie podporządkowuje właśnie nim i według niego, wychodzi mu to tylko na dobre. Jednak jest przy tym odrobinę denerwujący. Dla mnie jego obsesja na punkcie horoskopów była dziwna i przez to Nick zyskał w moich oczach status faceta, który nie potrafi sam podjąć decyzji.
Jest to powieść, która zdecydowanie wybija się swoją oryginalnością na tle innych romansów. Choć mamy kwiatki i serduszka, to jeszcze nie spotkałam się z motywem astrologii w książkach tego gatunku. Bardzo podobało mi się to, że powieść podzielono na rozdziały, gdzie każdy z nich zatytułowany jest nazwą kolejnego znaku zodiaku.
Fabuła trochę przypominała mi Love, Rosie. Myślę, że dzięki temu tę książkę czytało mi się przyjemniej. Oczywiście, nie jest to żaden plagiat ani nic z tych rzeczy. Po prostu takie miałam skojarzenia podczas lektury i chyba to wpłynęło na moją przyjemność z czytania.
Autorka ciekawie wykreowała bohaterów, którzy są książkowymi przykładami swoich znaków zodiakalnych, ale widocznie dodała od siebie kilka ich cech. Choć ja również jestem strzelcem, jak główna bohaterka, to nie powiedziałabym, że jestem szczera i otwarta na nowe znajomości. Może jestem po prostu jakimś wybrykiem natury? 😂 Warto również wspomnieć tu o tym, iż Minnie Darke w tle dodała historie innych bohaterów, którzy również kierowali się w życiu horoskopem. Trzeba przyznać, że to było ciekawe zagranie ze strony autorki.
Książkę czyta się przyjemnie, a historia gdzieś tam potrafi wciągnąć, jednak nie powiedziałabym, że jest to jakiś romans wszech czasów. Owszem, bawiłam się bardzo dobrze podczas lektury, ale nie zaiskrzyło między nami na tyle, żebym mogła mówić o niej, jako o najlepszej książce tego roku. Być może czegoś tu zabrakło i dla mnie nie było żadnych większych efektów wow. Jak wspomniałam wyżej, jest to zdecydowanie najbardziej oryginalny romans, jaki czytałam, ale też bez szału.
Może innym miłośnikom gatunku ta książka spodoba się bardziej, kto wie. Jest to ciekawa, dobrze napisana powieść, która potrafi wciągnąć i rozbawić, ale raczej nic poza tym.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.
Może być to fajna odmiana :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com