Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 258
Literatura obyczajowa
Dwie siostry bliźniaczki, postanawiają się zamienić. Tak oto Amelia staje się Anastazją, a Anastazja Amelią. Siostry są swoimi kompletnymi przeciwieństwami jak ogień i woda. Jedna z nich to spokojna lekarka i kochająca żona szanowanego prawnika. Druga to szalona, artystyczna dusza oraz znana i ceniona pisarka. Pierwszą z nich uwielbiają rodzice, ponieważ spełnia ich każde wymaganie, a druga jest tzw. czarną owcą. Stąd właśnie powstał ich pomysł na zamianę. Wkrótce jednak jedna z nich umiera, a bliźniaczka stara się dalej żyć jej życiem. No ale czy to możliwe, żeby całkowicie zastąpić czyjeś miejsce, tak by nikt się nie zorientował?
Główną bohaterką jest Amelia, która zamienia się z siostrą miejscami i staje się Anastazją. Ze spokojnej lekarki, staje się pisarką, która mówi wszystko, co jej ślina na język przyniesie. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że będąc swoją siostrą, Amelia nie musi się powstrzymywać ze swoimi osądami, gdyż jej siostra słynęła ze swojej szczerości i ciętego języka. Całkiem polubiłam tę postać, choć dziwnie mi jest wypowiadać się o sympatii do osoby, która nawet nie jest sobą... Kurcze, to naprawdę jest dziwne!
Autorka miała naprawdę świetny pomysł na książkę. Muszę przyznać, że jeszcze nie spotkałam się w swojej czytelniczej karierze z powieścią, gdzie siostry bliźniaczki zamieniają się miejscami i żyją swoimi życiami. Oczywiście, w filmach ten motyw jest już znany od dawien dawna, czego przykładem jest seria filmów Nie wierzcie bliźniaczkom. No ale nie o filmach teraz, a o świetnej książce.
Czy pani Marcie udało się dobrze przedstawić ten pomysł i poprowadzić go do końca książki? Jak najbardziej. Sama byłam trochę w szoku, że to była tak dobra lektura. Wciągająca, z ciekawymi zwrotami akcji oraz bohaterami, którzy na każdym kroku mogli przecież odkryć tajemnicę Amelii.
Jedyne moje zastrzeżenie dotyczy pewnej sceny pod sam koniec książki, gdzie dostałam kompletnego kręćka i nie wiedziałam w końcu, kto jest kim, od kiedy i dlaczego. To też zaszczepiło we mnie ziarnko niepewności co do głównej bohaterki i sprawiło, że końcówka nie wypadła dla mnie tak zaskakująco, jak tego oczekiwałam.
Autorka poruszyła tutaj wątek przemocy domowej, zarówno fizycznej, jak i psychicznej oraz tych wygórowanych ambicji, które w dzieciach pokładają rodzice. O ile ta pierwsza sprawa już wprawiła mnie w złość, to ta druga sprawiła, że poczułam coś na kształt furii. Matka dziewczyn, która wiecznie starała się ubliżyć Anastazji, twierdząc, że pisanie to nie zawód oraz na każdym kroku chwaliła przykładnego męża Amelii, który tak się składa, był właśnie zdolny do przemocy. Kiedy tylko czytałam te wszystkie fragmenty, myślałam, że mnie coś trafi, serio. Jednak to tylko pokazuje, jak Marta Ziółkowska potrafi bawić się uczuciami czytelnika.
Jeżeli szukacie dobrej powieści obyczajowej, gdzie akcja nie będzie nudna i schematyczna, to jak najbardziej polecam Wam tę pozycję. Gratuluję również autorce napisania tej świetnej książki.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Jestem nią bardzo zainteresowana i nie mogę się doczekać, aż sama przeczytam :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.pl
Brzmi ciekawie. Co prawda trochę trudno mi uwierzyć, że fabuła z zamianą bohaterek mogła wypaść wiarygodnie i realistycznie, ale skoro książka tak do ciebie przemówiła, to może faktycznie autorce udało się przekonać do swojej historii...
OdpowiedzUsuń