Tłumaczenie: Katarzyna Waller-Pach
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2.07.2019
Liczba stron: 368
Obyczajowa
Zaczynając tę powieść, spodziewałam się historii bardzo wzruszającej, które nie pozwoli mi o sobie zapomnieć. Być może to był mój błąd, no ale czasu już nie cofnę. Zapraszam Was do przeczytania mojej opinii na temat tej książki.
Tytułowa bohaterka, Kristen, to dziewczyna inteligentna, choć jej zachowanie może temu przeczyć. Jednego dnia potrafi być totalnie wyciszona i nie rozmawia z nikim. Drugiego dnia jest z kolei super szczęśliwa, skacze po pokoju i rozsadza ją energia. Na swój sposób jest cholernie urocza, lecz nikt nie widzi, że chyba nie tak powinna zachowywać się w pełni zdrowa osoba.
Jej siostra, Annie, zauważa te zmiany i próbuje o tym powiedzieć ich mamie. Czy jej się to udaje? Nie odpowiem na to pytanie. Polubiłam Annie za jej wrażliwą i artystyczną duszę. Wzbudziła ona dużo mojej sympatii, choć kiedy była w Paryżu, trochę mnie zdenerwowała swoim zachowaniem. Jednak koniec końców, jest to pozytywna postać, zdecydowanie zasługująca na ciepłe uczucia.
Erika to matka dziewczynek. Stara się jak może być dobrą matką, dobrą pracownicą i osiągnąć sukces. Jednak nie jest to możliwe i w pewnym momencie kobieta skupia się bardziej na pracy, aniżeli na rodzinie. Jednak nie mam jej tego za złe. Moim zdaniem jej córki są na tyle dorosłe, że potrafią sobie poradzić z większością rzeczy i nie potrzebują pilnującej ich matki cały czas. Kiedy ta bohaterka odczuwała ogromne wyrzuty sumienia z powodu tego, co się stało, było mi jej naprawdę szkoda. To, co się wydarzyło, nie było w żadnym stopniu jej winą. Bardzo polubiłam Erikę i ogromnie jej kibicowałam.
Muszę przyznać, że wciągnęłam się już od pierwszej strony. Bardzo zaciekawiło mnie to, jak z tą stratą poradzą sobie Annie i Erika. Może to brzmi dość okrutnie, ale nie taki jest mój cel. Interesującym wątkiem były również te wszystkie maile, od tajemniczego nadawcy. Cieszę się, że autorka postanowiła wpleść do tej historii coś jeszcze, nie tylko motyw straty i godzenia się ze śmiercią.
Książka jest podzielona na rozdziały, w których te z perspektywy Eriki, są pisane w pierwszej osobie, natomiast te z perspektywy Annie pisane są w osobie trzeciej. Na samym początku trochę mnie to wybiło z rytmu, ponieważ był taki przeskok, jednak naprawdę idzie się do tego przyzwyczaić. Tak naprawdę po kilku rozdziałach przestałam nawet na to zwracać uwagę.
Za głosem Kristen to powieść obyczajowa, która wciąga i bardzo przyjemnie się ją czyta. Jednak szczerze mówiąc, liczyłam chyba na coś bardziej WOW. Nie twierdzę, że jest to zła książka. Moim zdaniem jest to powieść dobra, nawet bardzo dobra, idealna na długie wieczory. No, ale ja liczyłam na mały wyciskacz łez, którego mi brakowało.
Jeżeli szukacie wciągającej i ciekawej powieści obyczajowej, która wywoła uśmiech na waszych twarzach, to zdecydowanie sięgnijcie po tę pozycję.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Rebis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz