Tytuł oryginału: Hate Notes
Tłumaczenie: Agata Staszewska
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 4.10.2019
Liczba stron: 304
Romans
Charlotte przekonała się na własnej skórze, co znaczy złamane serce. Jej były narzeczony to zdradziecka świnia, która z dnia na dzień zerwała zaręczyny. Gdyby nie to, Charlotte z pewnością stałaby się bogatą i szczęśliwą mężatką. Kiedy postanawia odsprzedać suknię ślubną, trafia do jednego z butików. Tam znajduje inną suknię, której historia chwyciła ją za serce. Postanowiła zabrać ją ze sobą. Wkrótce poznaje Reeda, ale ich pierwsze spotkanie nie było przyjemne. On jest mrocznym i tajemniczym mężczyzną, który niejednej kobiecie złamałby serce. Jednak coś sprawia, że Charlotte lgnie do niego. Reed z kolei miał dość tej kobiety od pierwszej chwili, ale z dnia na dzień coraz bardziej go intrygowała. Tak rozpoczęta znajomość nie może zakończyć się happy endem. Dwoje różnych ludzi, pochodzący z zupełnie innych środowisk nie może przecież nagle obdarzyć się uczuciami. Czy na pewno chcesz poznać koniec tej historii?
Główna bohaterka, Charlotte niezwykle rozbudziła moją sympatię. Jest pełna radości i optymizmu, choć sporo już w życiu przeszła. Jest tym typem osoby, który denerwuje swoim nieustającym optymizmem, ale z drugiej strony motywuje do działania. Jej wesołe podejście do wszystkiego przypomniało mi, że nie warto brać życia całkowicie na poważnie. Każdy musi pozwolić sobie na chwilę śmiechu.
Reed to mężczyzna, za którym poszłaby masa kobiet. Ma wszystkie te cechy, które czynią z niego typowego bad boy'a. Na początku nie przypadł mi do gustu, ponieważ zaczął odgrywać wielkiego ważniaka, który ma wiele rzeczy do zrobienia. Dopiero gdy dowiedziałam się, co powoduje jego frustrację i ogólną gburowatość, zdołałam go choć trochę zrozumieć.
Fabuła powieści wydała mi się dość niespotykana. Główni bohaterowie poznali się w dziwnych warunkach, a przez kompletny przypadek zostali współpracownikami. Oczywiście pojawia się tutaj schemat relacji love-hate, który w romansach jest już chyba chlebem powszednim. Jednak dzięki umiejętnościom autorek zyskał on coś nowego, co nie wzbudziło we mnie znudzenia.
Chyba nie muszę wspominać, że Vi Keeland i Penelope Ward po raz kolejny udowodniły, że zarówno osobno, jak i razem potrafią napisać powieść wciągającą, interesującą oraz wzruszającą. Składa się na to zdolność kreacji bohaterów oraz tworzenia akcji.
Zakończenie jak dla mnie zasługuje na wielkiego plusa, choć mogłoby wydawać się niektórym zbyt przewidywalne. Zgryźliwe wiadomości to książka, którą czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Historia Charlotte i Reeda jest słodko-gorzka, co mnie akurat bardzo przypadło do gustu. Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję poznać kolejną powieść spod piór autorek.
Myślę, że ci, którzy poszukują dobrego romansu, który będzie dobrze napisany, a bohaterowie ciekawie skonstruowani - będą jak najbardziej zadowoleni ze Zgryźliwych wiadomości. Na chłodne wieczory, książka ta sprawdzi się idealnie.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Editio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz