Tytuł oryginału: Faking It
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 15.10.2019
Liczba stron: 278
Romans
Wyobraźcie sobie taką historię: jest sobie bogaty biznesmen, który nosi okropnie drogie garnitury, złote zegarki, jeździ szybkimi i najlepszymi samochodami, a otacza go wianuszek najpiękniejszych kobiet. To jeden z tych mężczyzn, od których lepiej jest trzymać się z daleka. Zayn Philips ma obecnie pomysł na nowy biznes. Chce stworzyć portal randkowy, gdzie poznać będzie można swoją przyszłą żonę lub męża. Nie jest to więc strona dla tych, którzy chcą tylko zaliczać kolejne panienki. Pomysł ma szansę odnieść ogromny sukces. Potrzebna jest jednak świetna promocja. Harlow Nicks jest modelką, która wciąż czeka na okazję życia. Na początku jednak musi ledwo wiązać koniec z końcem, a gdy wybiera się na rozmowę o pracę natyka się na Zayna. Ich pierwsze spotkanie nie jest zbyt udane, a składa się na to jeden rozszczekany pies, złamany obcas i pyskówka. Wkrótce jednak w dość niespotykanych okolicznościach zaczyna pracę przy promocji portalu randkowego. Jej zadaniem jest udawanie ukochanej przystojnego biznesmena, którego nie potrafi obdarzyć sympatią.
Głównym bohaterem powieści jest Zayn. Mężczyzna zbyt pewny siebie jak na mój gust i okropnie denerwujący. Ma wszystko na pstryknięcie palcami, a już w szczególności kobiety. Szczerze mówiąc, nie przypadł mi do gustu i nie zmieniło tego nawet ukazanie jego wrażliwej, drugiej strony. Nie lubię zbyt pewnych swojej osoby ludzi, bo wydają mi się najzwyczajniej w świecie zadufani w sobie.
Główną bohaterką jest Harlow. Kobieta ta z miejsca zdobyła moją sympatię, gdy pokazała Zaynowi gdzie jest jego miejsce. Nie dawała mu się zwieść, za co naprawdę jestem jej wdzięczna. Harlow to zabawna, sympatyczna i zwyczajnie dobra kobieta, której marzeniem jest zostać w pełni profesjonalną modelką. Jest również wrażliwa, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto ją lubić. Tworząc jej postać, autorka pokazała, że stereotyp dotyczący modelek, które są zapatrzone w siebie, jest nieprawdziwy.
Relacja głównych bohaterów zaczyna się dość dziwnie, jednak zdecydowanie jest to taki impuls, który może zachęcić odbiorcę do dalszego czytania. Fabuła wydaje się również całkiem prosta, ale po raz pierwszy od iks czasu spotykam się z sytuacją, gdzie obie pierwszoplanowe postacie są piękne, ambitne i szukające kolejnych okazji zawodowych. Cieszę się, że autorka tym samym wyłamała się ze schematu biedna/piękna, ale po przejściach i bogaty/piękny. Uważam, że wyszło to zdecydowanie na plus.
Miałam co do tej książki pewne oczekiwania. Skoro to K. Bromberg to uznałam, że powieść musi być bardzo dobra. Z taką myślą rozpoczęłam jej lekturę i nie ukrywam: rozczarowałam się.
K. Bromberg lubi namieszać, a jej słodko-gorzkie historie mają masę zwolenników. Jednak tutaj (choć pojawił się dość ważny temat: wątek alkoholizmu) zabrakło mi tego czegoś, co sprawiłoby, że moje serce drgnie. Owszem, po bliższym poznaniu tej dwójki byłam ciekawa, jak potoczy się ich historia dalej. No ale to nie było to, czego oczekiwałam. Jedynie końcówka wywołała we mnie coś na kształt wzruszeni, jednak to by było na tyle.
Mimo wszystko Ściema to świetna książka na rozluźnienie po ciężkim dniu. Myślę, że spodoba się wielu czytelniczkom, ale tym które oczekują czegoś łamiącego serce, mogę od razu napisać, że to nie będzie to.
Za możliwość przeczytania ślicznie dziękuję wydawnictwu Editio.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz