niedziela, 26 stycznia 2020

(508) [PRZEDPREMIEROWO] Ktoś, kogo znamy, Shari Lapena


Tytuł oryginału: Someone we know
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 28.01.2020
Liczba stron: 335
Thriller


Niechciany gość zachwycił mnie już jakiś czas temu, jednak nadal pozostaje w mojej głowie. Kiedy dowiedziałam się, że w Polsce ukaże się kolejna powieść autorki, od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Tak też zrobiłam, a teraz muszę podzielić się z Wami tym, co siedzi mi w głowie po skończeniu Ktoś, kogo znamy

W pewnym miasteczku oddalonym o niecałe dwie godziny jazdy od Nowego Jorku toczy się normalne życie. Mieszkańcy codziennie spieszą do pracy, młodzież do szkoły, a swój czas uprzyjemniają sąsiedzkimi spotkaniami. Pewnego dnia jednak okazuje się, że ktoś włamuje się do domów mieszkańców, a przede wszystkim zagląda do ich komputerów i poznaje ich najskrytsze tajemnice. Ludzie zaczynają czuć się coraz bardziej niepewnie. Kim jest włamywacz i czego zdołał się już dowiedzieć? Po dwóch anonimowych listach z przeprosinami mieszkańcy zaczynają podejrzewać, kim jest sprawca, a napięcie rośnie jeszcze bardziej. Kiedy okazuje się, że jedna z kobiet została zamordowana, społeczność pogrąża się w ogromnym strachu.

Chciałabym, jak zwykle, napisać kilka słów o głównych bohaterach. W tej książce jednak nie ma określonej postaci, która odgrywałaby tę najważniejszą rolę. Każdy, kto pojawił się na kartach tej powieści, jest bardzo ważnym elementem, więc też opowiem po prostu o kilku wybranych przez siebie postaciach.

Olivia to zwyczajna kobieta, która zajmuje się domem, ale dorabia sobie, realizując zlecenia. Wzbudziła moje zaufanie swoim spokojem, ale z drugiej strony momentami denerwowała mnie jej podatność na wpływ różnych osób. Dopiero w połowie książki wypracowała sobie taką “grubszą skórę” i stała się już bardziej do zaakceptowania. Tego, co przeżyła, nie życzę nikomu, a nie będę ukrywać, że cała sprawa z tymi włamaniami i morderstwem wstrząsnęła nią naprawdę mocno.

Richard jest kolejnym bohaterem, o którym chciałabym wspomnieć. Tak naprawdę od początku wzbudził on moją niechęć. To ten typ człowieka, który na początku sprawia wrażenie miłego i uroczego mężczyzny, ale po czasie okazuje się okropnym człowiekiem, z którym nikt nie chce mieć kontaktu. W momencie, gdy znalazł się w centrum uwagi (a dlaczego- tego musicie dowiedzieć się sami 😀) zdawał się cieszyć takim obrotem spraw, przez co jego szanse u mnie spadły już całkowicie.

Historia, którą stworzyła Shari wciągnęła mnie od pierwszej strony. Bywają takie książki, które intrygują i przyciągają już od początku i Ktoś, kogo znamy niczym nie odstępuje od tej reguły. Można by uznać, że prolog zawiera w sobie główny wątek i jednocześnie rozwiązanie zagadki. Oczywiście, mogłoby tak być i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby ktoś tak to potraktował. Jednak im dalej zagłębia się w akcję, tym lepiej widać, ile niewiadomych powstaje. 

Autorka sprawnie żongluje kolejnymi wątkami, a ponadto wodzi czytelnika za nos do samego końca. Już dawno nie zdarzyło mi się, żeby rozwiązanie głównej zagadki tak bardzo mnie zaszokowało. Miałam chyba pięciu podejrzanych, ale tego, kim okazał się ten właściwy zabójca, w życiu bym się nie spodziewała. No ale, nie byłabym sobą, gdybym się do czegoś nie przyczepiła. Zaskakujące zakończenie swoją drogą, ale myślę, że autorka mogła gdzieś tam pomiędzy kolejnymi rozdziałami przemycić, chociaż kilka scen, w których występowałaby właśnie ta postać, która okazała się winna. Choć było to niespodziewane rozwiązanie sprawy, to trochę tak, jakby wyskoczyło ono spod ziemi.

Koniec końców uważam, że Ktoś, kogo znamy jest bardzo dobrym thrillerem, który z pewnością przypadnie do gustu wielu czytelnikom. Shari Lapena po raz kolejny udowodniła, że potrafi budować napięcie i nie mogę doczekać się jej kolejnych powieści. 


Za możliwość zrecenzowania ślicznie dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz