piątek, 28 sierpnia 2020

(606) Negatyw szczęścia: Inizio, Ludka Skrzydlewska


Cykl: Negatyw szczęścia (tom 1)
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 29.07.2020
Liczba stron: 422
Romans 

Ludkę Skrzydlewską pokochałam za Sentymentalną bzdurę oraz Po godzinach. Kiedy dowiedziałam się, że na rynku pojawią się kolejne dwie jej książki, wiedziałam, że będę musiała je poznać. Tak więc za mną pierwszy tom Negatywu szczęścia. Jak myślicie — znowu jestem zachwycona czy tym razem niekoniecznie?

Aleksandra od dziecka mieszka tylko z tatą, ponieważ jej matka zawsze była zajęta karierą. Wkrótce jednak pojawia się przed nią nowa okazja: ma szansę pracować w światowej stolicy mody – Mediolanie. Wszystko dzięki matce, której przyjaciółka jest współwłaścicielką domu mody, w którym Sasha (wcześniej Aleksandra) będzie mogła zostać asystentką znanego fotografa. Jednak kobieta ma wątpliwości: nie zna języka, nie zna tam właściwie nikogo, a jeszcze ktoś może zacząć jej robić pod górkę. No ale decyduje się na podjęcie tam pracy, w końcu taka szansa nie zdarza się codziennie. Wkrótce Sashę całkowicie pochłania nowa rzeczywistość, nowi znajomi oraz trudna znajomość z synem właścicielki, który no cóż. Nie jest zbyt miły w stosunku do niej. Czy uda im się połączyć siły, kiedy ktoś rzeczywiście zacznie kopać dołki pod młodą fotografką?

Główna bohaterka, czyli Sasha, dość szybko wzbudziła moją sympatię. Choć nie zabrakło też momentów, kiedy naprawdę miałam ochotę nią potrząsnąć. Często robiła z igły widły, nie potrafiła być asertywna, przez co się męczyła (a ja razem z nią). Niestety, zdarzały się zgrzyty pomiędzy nami, ale za chwilę Sasha robiła coś, co sprawiało, że zapominałam o jej wadach. Z tą bohaterką mam zdecydowanie relację love-hate, choć bliżej jej jednak do miłości.

Alessandro, czyli syn właścicielki domu mody to mężczyzna, który wprawił mnie w niemałą konsternację. Myślałam, że przez cały czas będzie takim zimnym, niedostępnym i dość mrukliwym bohaterem, jednak często przejawiał dobre serce. Nie da się jednak zaprzeczyć, że autorka świetnie wykreowała tę postać, ponieważ włoski temperament widać przy tej postaci gołym okiem. Jasne, bywał nieznośny, ale jego przekomarzanki z Sashą to złoto w najczystszej postaci.

Jest to pierwsza część dylogii, więc wiedziałam, że nie będzie tutaj jeszcze aż takiej dynamicznej akcji. Autorka dość powoli wprowadza czytelników w świat mody, intryg, fotografii (która jest nieodłącznym elementem, jeśli chodzi o główną bohaterkę) oraz po kolei zapoznaje nas z nowym życiem Sashy. Jednak jest w tym coś takiego, co absolutnie mi się podobało i co sprawiało, że odkładając tę powieść na bok, nie mogłam przestać o niej myśleć. Ba! Kładąc się do łóżka, miałam w głowie: “czemu ja już idę spać? Przecież jeszcze tyle muszę się dowiedzieć!”.

Chciałabym też podkreślić fakt, że Ludka Skrzydlewska w tej części zdecydowanie skupiła się na budowaniu relacji między bohaterami, co bardzo mi przypadło do gustu (i prawdopodobnie pozostałym czytelnikom również). Nie wszyscy autorzy decydują się na ten krok, od razu wrzucając swoje postaci na głęboką wodę — tutaj tak nie było. Oczywiście, nie byłoby to zbyt ciekawe, gdybym polubiła wszystkich bez wyjątku. Na przykład taka Chiara niezbyt przypadła mi do gustu ze swoim wścibstwem, uporem oraz bałaganiarstwem, choć była naprawdę sympatyczna.

Jak zawsze: Ludka Skrzydlewska ma niesamowity talent do pisania w sposób bardzo obrazowy, dzięki czemu bez przeszkód dałam radę wyobrazić sobie wszystkie elementy powieści. Ponadto, muszę podzielić się pewnym skojarzeniem, dzięki tej książce przypomniałam sobie o pewnym polskim serialu: BrzydUli. Dlaczego? Sama nie wiem, ale bohaterów wyobrażałam sobie właśnie jak poszczególnych bohaterów z serialu, a Teo (fotograf) uparcie kojarzył mi się z Pshemko, więc jeszcze lepiej czytało mi się tę powieść.

Negatyw szczęścia: Inizio to rewelacyjna powieść, w której nie brakuje dobrego humoru, włoskiego temperamentu pomieszanego z polskim, zaskakujących zwrotów akcji oraz gorącej atmosfery. Jeżeli lubicie takie powieści, to koniecznie musicie poznać tę pozycję.

 Za egzemplarz ślicznie dziękuję wydawnictwu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz