wtorek, 27 października 2020

(640) Park Avenue, Penelope Ward, Vi Keeland

 


Tytuł oryginału: Park Avenue Player 
Tłumaczenie: Edyta Stępkowska
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2.09.2020
Liczba stron: 390
Romans 

Wielokrotnie pisałam już, że powieści Vi Keeland oraz Penelope Ward są świetne i pełnią dla mnie rolę idealnej odskoczni od rzeczywistości. Nie inaczej było z Park Avenue, choć książka ta zaskoczyła mnie gabarytami – nie spodziewałam się, że powieść tych autorek będzie tak gruba. Jednak to oznaczało tylko więcej czasu spędzonego w świecie świetnych bohaterów oraz wciągającej historii. No ale bez uprzedzania faktów, zapraszam do mojej opinii na temat tej powieści.

Elodie dotychczas wykorzystywała swoją ponadprzeciętną urodę jako pułapkę na niewiernych facetów. Agencja detektywistyczna nie była jednak na szczycie jej marzeń, więc kobieta postanowiła poszukać innego zajęcia. W dniu, w którym spieszyła się na rozmowę kwalifikacyjną, doszło do stłuczki z mężczyzną, którego samochód wart był co najmniej dwa razy tyle, co mieszkanie Elodie. Po dość ostrej wymianie zdań się rozstali. No cóż, kto by się spodziewał, że kobieta będzie starała się o pracę właśnie u niego? Hollis ma władzę, pieniądze i...rosnącą niechęć do kobiety, która nie dość, że zarysowała mu samochód, to jeszcze ma czelność starać się o pracę u niego. Mimo tego, po uspokojeniu swoich emocji, postanowił dać jej szansę: takim oto sposobem Elodie stała się nianią siostrzenicy Hollisa i na stałe zagościła w jego życiu. Teraz pozostało tylko pilnować się, by nie naruszyć granicy między pracodawcą i pracownicą. Czy będą w stanie powstrzymać wzajemną fascynację?

Główna bohaterka tej historii, Elodie, od samego początku przypadła mi do gustu. Jej ostre odpowiedzi oraz pokazywanie, że nie pozwala sobie na jakikolwiek brak szacunku, mi zaimponowały i chyba właśnie to sprawiło, że tak bardzo polubiłam tę postać. Oprócz tego Elodie została ukazana jako troskliwa, przyjazna i cierpliwa kobieta, której w zasadzie nie da się nie lubić (no, przynajmniej z mojej perspektywy).

Autorki równie dobrze wykreowały postać drugiego głównego bohatera, czyli Hollisa. Choć momentami wzbudzał we mnie irytację swoją zazdrością i dziecinnym zachowaniem, to nie mogę zaprzeczyć temu, że na swój sposób ten bohater mnie zauroczył. Nadal jestem pod wrażeniem tego, jak autorkom udało się wzbudzić we mnie tyle emocji za pomocą samych bohaterów.

Park Avenue to z pozoru lekka i przyjemna lektura, która sprawi, że czytelnik będzie mógł się oderwać od różnych myśli. No tak, ja też żyłam w takim przekonaniu, jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Penelope Ward i Vi Keeland rzucają swoich bohaterów na prawdziwie głębokie wody, zapewniając tym samym również mnie – jako czytelnikowi – istny rollercoaster emocji. Poruszają tutaj poważny temat choroby, która towarzyszy Elodie i Hollisowi tak naprawdę przez od pierwszej do ostatniej strony. Jeżeli to nie jest coś świetnego i zawierającego wiele wartości, to ja już nic nie wiem.

O tym, że podobał mi się styl pisania autorek, nie będę pisać - to już wiadomo. Park Avenue to świetnie napisana, przemyślana powieść, która ukazuje, co powinno być dla nas ważne w życiu: zdrowie i rodzina. Oczywiście, nie obeszło się bez łez, więc jeśli chcecie czytać tę historię - zaopatrzcie się w opakowanie chusteczek.

Jeżeli poszukujecie dobrego i słodko-gorzkiego romansu, to musicie poznać tę książkę. Nie ma innej opcji i nie przyjmuję innych wymówek. Ja zostałam utwierdzona w przekonaniu, że powieści tych autorek zasługują na całą uwagę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz