Tytuł oryginału: Der letzte erste Song
Cykl: First (tom 4)
Tłumaczenie: Joanna Słowikowska
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 4.11.2020
Liczba stron: 432
Romans
Książki Bianki Iosivoni stoją dość wysoko w moim rankingu najlepszych powieści romantycznych, jakie czytałam. Kiedy dowiedziałam się, że wydawnictwo planuje wydać w wersji papierowej ostatni tom serii First, ogromnie się ucieszyłam. Nie dość, że będę mogła poznać kolejną historię spod pióra autorki, to jeszcze będę mogła skompletować wszystkie części. Wyobraźcie sobie, że skończyłam niedawno First last song. Jak myślicie, czy jest to romans godny zapamiętania i polecania?
Grace i Mason studiują na tej samej uczelni, jednak ich relacji nie można nazwać przyjacielską. Raz kiedyś zdarzyło się, że dziewczyna oddała chłopakowi przysługę. Przypomina sobie o tym fakcie w momencie, kiedy zamierza rozpocząć treningi i nakłania Masona, by ten został jej trenerem personalnym. Regularnie spędzany razem czas owocuje tym, że zaczynają się oni poznawać coraz lepiej. Mason doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ile warta jest Grace oraz jej znakomity głos, który idealnie sprawdzałby się w zespole, do którego należy on sam. Wydawać by się mogło, że i Grace chce spróbować swoich sił w muzyce, ale ciągłe wyrzuty ze strony matki oraz bardzo niska samoocena stale odciągają dziewczynę od spełnienia tego marzenia. Czy mimo wszystko, zdoła się ona przełamać i pomoże zespołowi dotrzeć na szczyt?
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, od czego zacząć. Ta książka wywołała we mnie tyle emocji i jakoś tak w pewnym stopniu trafiła idealnie w to, co teraz sama przeżywam, że naprawdę nie wiem, co mogę o niej napisać. Jedno wiem na pewno: First last song to najlepsza powieść część całej serii i jednocześnie najbardziej wzruszająca.
Główni bohaterowie, czyli Grace i Mason, bardzo przypadli mi do gustu. Grace od początku uważałam za zapatrzoną w siebie egoistkę i nie do końca ją lubiłam, ale ta powieść całkowicie odmieniła moje zdanie na jej temat. Właściwie to samo tyczy się Masona, który z kolei wzbudzał moją irytację swoim brakiem stanowczości i tym, jak łatwo dawał sobą pomiatać swojej dziewczynie. Dzięki tej książce wszystkie moje wcześniejsze wątpliwości co do tych postaci zostały rozwiane i jestem w stanie napisać, że pokochałam tę parę całym sercem. Czy przesadzam? Może odrobinę, ale wybaczcie mi to.
Autorka porusza tutaj temat wymagających rodziców oraz ich zbyt dużych oczekiwań względem dzieci, przez co takie osoby mogą nabawić się przeróżnych zaburzeń, takich jak zaburzenia odżywiania, ale nie tylko. Zbyt wysokie oczekiwana ze strony rodziców mogą wpędzić młodych ludzi w depresję, nerwicę natręctw, czy różne inne choroby. Ogromnie cieszę się, że Bianca Iosivoni poruszyła tutaj ten temat i że o tym mówi się coraz więcej. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że jest to naprawdę duży problem.
Jak mówi tytuł, nie mogło tutaj zabraknąć i motywu muzyki, który całkowicie mnie tutaj ujął. Niektóre utwory sama znałam, ale zdążyłam o nich zapomnieć - dzięki First last song na nowo je pokochałam i od teraz będą one kojarzyły mi się tylko z tą powieścią. Dla ciekawych są to m.in. Secret love song Little Mix oraz Just a dream w coverze Christinny Grimmie, Sama Tsui oraz Kurta Huga Schneidera.
Czy ta historia była dobra? Tak, nawet bardzo. Czy ją polecam? Oczywiście, bez wątpienia. W szczególności miłośnikom romansów, w których nie brak gorzkich momentów oraz łez.
Moim zdaniem to był najlepszy tom z całej serii. Bardzo dobrze bawiłam się w trakcie lektury :)
OdpowiedzUsuń