Cykl: Igor Brudny (tom 3)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 12.11.2020
Liczba stron: 438
Kryminał
Przyznam szczerze, że nie cierpię wręcz kończyć serii, która całkowicie zawróciła mi w głowie i sprawiła, że nie mogłam o niej zapomnieć. Ostatni tom jest dla mnie prawie zawsze spotkaniem smutnym i dość emocjonującym. Nie inaczej było z Cherubem, po którego spontanicznie sięgnęłam dwa dni temu. Nie będę Wam wciskać kitu i powiem, że żałuję, że przeczytałam tę książkę. Zaraz jednak dowiecie się dlaczego.
Spokój nie mógł trwać zbyt długo, nikt nawet się tym nie łudził. W Zielonej Górze dochodzi do kolejnej makabrycznej zbrodni. Ofiarą jest prokurator Brunon Kotelski, który znany był ze swoich dziwnych zboczeń. W tym samym czasie Igor Brudny otrzymuje pamiątkę z przeszłości, która mówi mu, że zabawa się jeszcze nie skończyła. Miejsce zbrodni, sposób morderstwa oraz liczne poszlaki wskazują na to, że morderca jest bardzo niebezpieczny i doskonale panuje nad sytuacją. To on rozdaje karty w tej grze. Przed śledczymi najtrudniejsza sprawa w ich karierze. Czy uda się znaleźć sprawcę, zanim dopadnie kolejnej ofiary?
Znowu jest tak, że nie mam pojęcia, od czego zacząć. Przemysław Piotrowski powalił mnie na łopatki i nie pozwolił się pozbierać. Ta książka sprawiła, że wszystkie moje troski, jakieś smutki i różne myśli po prostu zniknęły - całkowicie pochłonęła mnie ta sprawa, która okazała się okropnie brutalna, mroczna, gęsta i ah. Może jednak zacznę po kolei.
Bardzo podobało mi się to, że w tej części czytelnicy mogą poznać bliżej postać pani prokurator Arlety Winnickiej. Występowała ona już w poprzednich książkach, jednak te pierwsze skrzypce odgrywał Brudny, Zawadzka oraz Czarnecki. W Cherubie autor wysunął trochę na pierwszy plan właśnie Winnicką, która wzbudziła we mnie dość sprzeczne emocje. Z jednej strony irytowała mnie okrutnie swoją zbyt dużą pewnością siebie oraz uporem, ale z tej drugiej, w jakiś dziwny sposób wzbudziła we mnie współczucie - w końcu z jakiegoś powodu tak postępowała.
O dziwo, udało mi się zżyć i z pozostałymi bohaterami, których w poprzednich częściach jakoś nie dostrzegałam - mea culpa. Wszystkim postaciom kibicowałam w odnalezieniu sprawcy i rozwiązaniu tej sprawy, natomiast pewna scena sprawiła, że dosłownie nie wiedziałam co mam myśleć. Nie będę mówić, co dokładnie się wydarzyło, ale jeżeli ktoś z Was czytał, być może wie, o czym mówię.
Styl Piotrowskiego zasługuje na wszelkie uznanie, ponieważ żeby pisać tak dobre kryminały, które dosłownie wbijają czytelnika w fotel, trzeba po prostu umieć. Kreacja postaci, zwroty akcji i sama poruszana tematyka – to wszystko złożyło się na to, że nie potrafię ocenić tej pozycji inaczej jak bardzo dobrze. Cherub mnie przeraził, zszokował, zasmucił i sprawił, że pochłonięcie tej pozycji zajęło mi kilka godzin. Jak dla mnie jest to rewelacyjne zakończenie serii i okrutnie wciągająca historia.
Jeżeli niestraszne Wam brutalne sceny, kryminały mrożące krew w żyłach i świetni bohaterowie, to musicie poznać twórczość pana Piotrowskiego. Żałuję, że przeczytałam tę książkę tak szybko i nie dawkowałam sobie kolejnych rozdziałów, bo teraz nie pozostało mi nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz