czwartek, 11 lutego 2021

(704) W cieniu Babiej Góry, Irena Małysa

 


Wydawnictwo: MOVA
Data wydania: 27.01.2021
Liczba stron: 376
Kryminał

Do tej pozycji podchodziłam z dystansem. Słyszałam o niej wiele różnych opinii, od tych bardzo krytycznych, po te bardzo pozytywne. Nie byłabym sobą, gdybym sama nie przekonała się na własnej skórze, cóż to za debiut pojawił się na polskim rynku książki. Tak więc dzisiaj opowiem Wam kilka słów o powieści W cieniu Babiej Góry autorstwa Ireny Małysy.

Basia Zajda, zmęczona życiem policjantka, wraca w rodzinne strony – do Krakowa. Wszyscy mówią, że została wyrzucona z policji wojewódzkiej, jednak ona sama nie chce o tym rozmawiać. Krok w krok podążają za nią demony przeszłości, które ma nadzieję zgubić w Zawoi. Także dlatego, że jej najlepsza przyjaciółka, Iza, niedługo wychodzi za mąż. Z tej okazji Baśka w towarzystwie innych kobiet wspina się na Babią Górę, by tam ostatni raz zaszaleć. Kiedy słońce oświetla górę, Baśka znajduje zwłoki Izy. Wybucha skandal, a sprawę trzeba szybko zamknąć, bo nie tylko media zaczynają huczeć od plotek, ale również halny wywiewa z Góry zapomniane tajemnice...

Zacznę od stwierdzenia, że takie debiuty bardzo lubię. Odpowiednio mroczne, ale nie na tyle, by czytelnik poczuł się zmęczony tym panującym dookoła mrokiem. Klimat Babiej Góry, świszczącego wiatru dookoła oraz zbliżającej się dzikiej zwierzyny dodał tej lekturze smaczku, który absolutnie mnie zachwycił. Tak więc wiecie już, do jakiej grupy odbiorców tej historii należę - deklaruję się jako zdecydowana zwolenniczka.

Główna bohaterka, Baśka, o dziwo wzbudziła moją sympatię. Została stworzona jako postać silna, odważna i niedająca się złamać, chociaż wiatr (i nie tylko ten halny) ciągle wiał jej w oczy. Oczywiście, bywały momenty, w których zgrzytałam zębami z nerwów, bo postać ta nie robiła tego, co należało, ale koniec końców i tak jej ryzykowanie się opłacało. Jeżeli nie lubicie bohaterek upartych i często ryzykujących własnym życiem - możecie nie polubić się do końca z tą bohaterką. Tak tylko ostrzegam.

Akcja prowadzona jest dwutorowo – z jednej strony mamy opisywane wydarzenia z 1969, kiedy doszło właśnie do katastrofy na Babiej Górze, a z drugiej strony mamy współczesność i śledztwo prowadzone przez główną bohaterkę. Nie we wszystkich książkach podoba mi się taki sposób narracji, jednak tutaj zostało to zrobione umiejętnie i naprawdę ciekawie. Co więcej, podczas lektury nie miałam takiego uczucia, że któreś z wydarzeń interesuje mnie bardziej – oba niezwykle mnie zainteresowały i z przyjemnością dałam się porwać Irenie Małysie.

Styl pisania autorki również zasługuje na pochwałę. Książka została napisana bardzo dobrze, ciekawie, momentami dość schematycznie (być może odczuwam to w ten sposób, bo przeczytałam w życiu już trochę kryminałów), ale nie przeszkadzało mi to. Jeden z wątków, dotyczących pewnych złych bohaterów zza granicy wydał mi się naciągany, ale z drugiej strony, gdyby go zabrakło, książka mogłaby stracić.

Jeżeli szukacie ciekawego kryminału i lubicie polskie debiuty, to W cieniu Babiej Góry powinno Was zaciekawić i skłonić do bliższego zapoznania. Ja z kolei czekam na kolejne powieści autorki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz