Tytuł oryginału: Aiden
Cykl: Prywatne imperium (tom 2)
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 17.11.2020
Liczba stron: 320
Romans
Pamiętam, że kiedy czytałam Bentleya, moją uwagę przykuł również bohater, który w tamtej książce odgrywał rolę zdecydowanie drugoplanową. Aiden zaciekawił mnie swoją postawą i swoim zdystansowaniem w stosunku do wielu spraw, a że mnie, jako istotę ciekawską, tacy bohaterowie niezwykle przyciągają, nie mogłam doczekać się lektury Aidena. Jak ten tom wypadł w moich oczach? O tym w tej recenzji.
Aiden wraz ze swoimi przyjaciółmi, Bentleyem oraz Maddoxem postanowili wspólną firmę. Dla Aidena praca była rodzajem ucieczki od zdradliwej przeszłości. Dzięki biznesowi nie musiał skupiać się na głupotach, a jego myśli były stanowczo zajmowane przez liczne obowiązki. W momencie, kiedy na horyzoncie pojawiła się Cami, z kuszącym ciałem i pięknymi oczami, mężczyzna opuścił swoją gardę. Jej jedynej udało się przedrzeć przez mur, jakim się otoczył i dostrzegła prawdziwego Aidena. Jednak on nigdy nie uważał, że zasługuje na prawdziwe szczęście i dlatego też postanowił ją odepchnąć od siebie. Czy Cami tak łatwo się podda? A może zawalczy o uczucia tego delikatnego i poranionego mężczyzny?
Zacznę od kilku słów na temat głównych bohaterów. Aiden, jak wspomniałam na początku opinii, zaciekawił mnie sobą już w pierwszym tomie tej trylogii. Jest on dość zamknięty w sobie, momentami zimny niczym lód, ale przy tym ma on w sobie coś takiego, co przyciąga mnie jako czytelniczkę. Jeżeli chodzi o Cami, to ją pokochałam całym sercem, a jej charakter i sposób bycia zdecydowanie mi pasował. Gdybym mogła wybrać sobie jakąś postać na przyjaciółkę, to zdecydowanie byłaby to właśnie ta bohaterka. Autorce udało się wykreować obie te postaci bardzo dobrze i Melanie Moreland pokazała, że przeciwieństwa zdecydowanie się przyciągają.
Jeśli chodzi o akcję, to działo się tutaj całkiem dużo. Autorka w niczym nie ułatwiała życia bohaterom, co chwilami bywało uciążliwe, ale ostatecznie bardzo się opłaciło. Poruszony został tutaj wątek choroby psychicznej, która popycha ludzi do naprawdę strasznych rzeczy, całkowicie bez ich woli. Co prawda nie został ten wątek rozwinięty ani za bardzo pogłębiony, jednak już samo nawiązanie wystarczyło, bym spojrzała na tę powieść pozytywnie.
Gdybym miała porównać tę część do tej poprzedniej, to pod względem bohaterów wybrałabym Aidena (wybacz Bentley), natomiast pod kątem akcji i fabuły... nie potrafię wybrać. Oba tomy okazały się idealnym pochłaniaczem uwagi i sprawiły, że nie chciałam się od nich odrywać. Po raz kolejny zachwycił mnie również styl pisania autorki i szczerze nie mogę doczekać się lektury pozostałych powieści Melanie Moreland – bo wiem, że na pewno się to wydarzy.
Jeżeli szukacie ciekawego romansu, w którym nie zabraknie i klimatu rodem z prawdziwego dreszczowca – Aiden powinien trafić do Waszych rąk już teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz