Tytuł oryginału: The fifth to die
Cykl: #4MK (tom 2)
Tłumaczenie: Agata Ostrowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 31.07.2019
Liczba stron: 560
Kryminał, thriller
Po rewelacyjnej Czwartej małpie przyszła pora na kolejne chwile spędzone w towarzystwie Sama Portera, jego kolegów oraz okrutnego i bezwzględnego Zabójcy Czwartej Małpy. Z ogromną ochotą sięgnęłam po Piątą ofiarę, jednak tym razem stale coś odrywało mnie od lektury. W końcu wyszło tak, iż czytałam tę książkę ponad tydzień... No ale ją skończyłam. Czy podobała mi się ona równie mocno, co poprzednia część? O tym opowiem poniżej.
W Chicago panuje jedna z najmroźniejszych zim. Pod powierzchnią pokrytego lodem jeziora zostaje znalezione ciało nastolatki. Nikt nie ma pojęcia, jakim cudem dziewczyna się tam znalazła, ponieważ zniknęła ona trzy tygodnie temu, a jezioro zamarzło jeszcze wcześniej. No i najważniejsze: zmarła ma na sobie ubrania, w które ubrana była inna poszukiwana nastolatka – a jej zaginięcie zgłoszono kilka dni temu... Sam Porter próbuje rozwiązać tę zagadkę i czuje, że to może być początek czegoś znacznie większego. W tym samym czasie na przekór pracodawcom nadal ściga Zabójcę Czwartej Małpy. Czy to ma szansę skończyć się dobrze? Jeszcze się przekonamy...
Powiem Wam szczerze, że pierwsze strony książki były dla mnie raczej czymś ciężkim. Nie wiem, dlaczego, ale nie potrafiłam się wgryźć w tę historię, choć przecież poprzedni tom pochłonęłam w dwa dni. Z jakiegoś powodu wydarzenia, które toczyły się dookoła Sama Portera, nie wciągały mnie aż tak, przez co moje wrażenia po skończeniu tej części zdecydowanie zostały zaburzone. No ale może zacznijmy od początku.
Sam główny bohater tej serii zaimponował mi i jednocześnie wzbudził pewnego rodzaju irytację. Z jednej strony podziwiałam jego wytrwałość i taką ogromną determinację, z jaką podchodził do sprawy Zabójcy Czwartej Małpy. Z drugiej jednak - narażał się na niebywale ogromne niebezpieczeństwo, a jednocześnie narażał swoich kolegów, którzy i tak mieli co robić w tym samym czasie. Ostatecznie jednak uważam, że wątek tej postaci został tu poprowadzony dobrze - może nie tak wciągająco, jak poprzednio, ale zdecydowanie na zadowalającym poziomie.
Na uwagę zasługuje również sama fabuła, a konkretnie temat, dookoła którego kręci się tutaj tak naprawdę wszystko. Zaginięcia młodych dziewcząt, kolejne tajemnice, które nawarstwiają się z każdą stroną... Ten aspekt książki zdecydowanie trzeba pochwalić i jeszcze mocniej podkreślać. Dzięki temu powieść ta zdecydowanie trafi w gust czytelników kryminałów i thrillerów.
Nie mogę zapomnieć oczywiście o stylu pisania autora. Jest to kolejny element, który przyczynił się do tego, iż lektura Piątej ofiary minęła mi ostatecznie całkiem szybko i równie przyjemnie – z małymi tylko upadkami. Nie było tu może tyle zwrotów akcji, co poprzednio, ale daje mi to nadzieję na rewelacyjne zakończenie trylogii. Czy tak się właśnie stanie? Liczę na to z całych sił.
Jeśli lubicie thrillery/kryminały, w których dużo się dzieje, a i krwawych momentów nie zabraknie - myślę, że powinniście zainteresować się Piątą ofiarą właśnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz