Tytuł oryginału: Talking with Serial Killers: Stalkers
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 13.10.2021
Liczba stron: 257
Literatura faktu
Być może pamiętacie, że wśród moich recenzji można znaleźć i te, w których opowiadałam o swoich wrażeniach po lekturze poszczególnych tomów cyklu Rozmowy z seryjnymi mordercami. Przyznaję, że jedne książki były lepsze, drugie słabsze, ale coś ciągnie mnie do tych tytułów. Być może jest to ciekawość lub też sympatia do autora, nie wiem. Wiem natomiast, że dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć kilka słów na temat kolejnego tomu cyklu, jakim jest ten poświęcony stalkerom. Czy był on dobry?
Autor skupia się w tej książce na wszystkich tych, którzy w swoim życiu dopuścili się m.in. morderstwa poprzedzonego wcześniej właśnie stalkingiem. Jest to pojęcie powszechnie znane (zresztą, często używa się tego zwrotu w kontekście żartobliwym, np. “zobacz, wystalkowałam go/ją/ich na Instagramie” ), choć na co dzień kojarzy się ono raczej z osobami bardziej znanymi. W końcu to te wszystkie gwiazdy mają różnych psychofanów i stalkerów, nie zwykli ludzie. Christopher Berry-Dee za pomocą tej pozycji pokazuje jednak, że taka sytuacja może spotkać każdego.
Powiem Wam tak: początek tej książki niby mnie zaciekawił, ale jednak czułam się mało zachęcona do tego, by poznawać dalsze części opisywanego tu problemu. Niekoniecznie miało to związek z samym stylem pisania autora, a bardziej, z tym że w głowie miałam za dużo myśli i obowiązków, o których musiałam pamiętać. Po przebrnięciu przez pierwsze rozdziały zaczęło się robić lepiej, choć i tak daleko było do tego, co czułam przy lekturze przykładowo Rozmów z psychopatami. W otchłani zła.
Autor posługuje się tutaj bardzo dużą ilością faktów, które - choć niezwykle ciekawe – to większości przypadków przedstawione są dość płasko i sucho, przez co momentami miałam ochotę odłożyć tę książkę na bok i do niej nie wracać. Oczywiście, nie było tak przez całą książkę (na szczęście!), a niektóre fragmenty i rozdziały wciągały mnie na tyle, że nie byłam w stanie się od nich oderwać. Porównując jednak tę pozycję do poprzednich tego autora, nie jestem zbyt zadowolona.
Christopher Berry-Dee nie poruszył tutaj, wydaje mi się dość istotnej kwestii – tego, w jaki sposób stalkerzy, nawet współcześni rozpoczynają “polowanie” na swoje ofiary. Już nie chodzi o to, dlaczego, a w jaki sposób - czy wszędzie za nią chodzą, czy też skupiają się na sferze Internetu i prześwietlają jej wszystkie media społecznościowe. Przyznam się szczerze, że kiedy to piszę, to mam w głowie taką myśl, że może jednak autor coś o tym wspominał, a jeśli tak – to zrobił to w niezbyt interesujący sposób, skoro tego nie zapamiętałam.
Podsumowując już moją opinię na temat tej książki, muszę napisać, że jestem dość rozczarowana. Po tym autorze liczyłam na coś naprawdę dobrego, zwłaszcza że temat ten jest obecnie jeszcze mocniej zarysowany w naszym życiu i w kontekście mediów społecznościowych. Niewykorzystany potencjał, a tego niestety nie lubię. No ale nic, nawet najlepszym zdarzają się takie kwiatki i pozostaje mi liczyć na to, że pewnego dnia Christopher Berry-Dee stworzy taką książkę, opierając się na obecnych czasach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz