niedziela, 5 grudnia 2021

(912) Koszmary zasną ostatnie, Robert Małecki

 


Cykl: Marek Bener (tom 3)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 18.04.2018
Liczba stron: 424
Kryminał

Pamiętacie, jak zachwycałam się pierwszym tomem trylogii o Marku Benerze? Ja też, doskonale. Tamtą książkę pochłonęłam w tempie ekspresowym, aż sama się sobie dziwiłam. Ba! Postanowiłam podsunąć tę książkę mojej mamie, która też jest zakochana w kryminałach. W końcu przyszedł czas na to, bym sięgnęła po tom ostatni, który miał być doskonałym zamknięciem całej historii. Czy tak się stało? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniżej.

Jest luty 2017 roku. Wśród śnieżnej zawieruchy i przeszywającego mrozu Marek Bener rozpoczyna kolejne śledztwo - tym razem poszukuje ofiary mobbingu oraz chorującego na depresję Jana Stemperskiego. Od początku nic nie wydaje się takie, jakie być powinno, a kolejne wątki mieszają się ze sobą, tworząc prawdziwy chaos. Jednak co to dla Marka? Kilka miesięcy wcześniej mężczyzna otrzymał zdjęcie, które zrujnowało mu cały świat i wszystkie nadzieje, a teraz trzyma w dłoni kolejne… Choć jest przerażony, to wie, że musi stanąć do walki i odkryć prawdę o losie swojej zaginionej żony. Jednak ma wątpliwości - czy poznać nawet najgorszą prawdę, czy też dalej tkwić w tej niepewności. Czy ta historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie?

Powiem Wam tak: ta trylogia zdecydowanie zostanie w mojej pamięci na długo. Choć może nie pochłonęłam jej na raz (w przeciwieństwie do pierwszego tomu, dwa następne czytałam znacznie dłużej), to uważam te książki za naprawdę świetną rozrywkę, zwłaszcza dla miłośników polskich kryminałów czy thrillerów. No ale do rzeczy.

Mam wrażenie, że ten bohater w tym tomie trochę zaczął mi się rozjeżdżać. Zachwycałam się kreacją Marka Benera w poprzednich dwóch książkach, jednak tutaj czułam się trochę tak, jakbym czytała o kimś, kogo wcale nie chcę i nie muszę znać. Sama nie wiem do końca, czy to kwestia tego, że być może czuję już takie zmęczenie tym bohaterem i tą historią, czy to może być rzeczywiście wina samej postaci, która w żaden sposób się nie zmienia i nie zaskakuje czytelnika niczym nowym. No cóż, szkoda, ale i tak czasem się zdarza.

Sama akcja z początku nie wydała mi się zbyt ciekawa, przyznaję to bez bicia. Nie potrafiłam się wciągnąć, choć przecież poprzednie książki pana Małeckiego wchodziły mi bez problemu. Z tego też powodu chyba nie do końca dałam radę wyciągnąć z tej powieści tyle, ile bym chciała. Po kilku rozdziałach owszem zrobiło się ciekawiej, a ja z rosnącym zainteresowaniem śledziłam kolejne wydarzenia, no ale nie było to już to samo.

Do pióra Roberta Małeckiego nie mam zastrzeżeń, ponieważ dalej uważam, że autor pisze bardzo dobrze, lekko i na tyle przyjemnie, że mimo wszystko książkę czytało się szybko. Być może tytuł Koszmary zasną ostatnie nie będzie moją ulubioną powieścią tego autora i ulubionym kryminałem ogólnie, ale i tak sądzę, że warto poznać zakończenie tej historii.

Czy będę sięgać po inne książki pana Małeckiego? Jak najbardziej. Czy polecam tę trylogię? Ponownie: jak najbardziej. Z pewnością jednym spodoba się ona bardziej, drugim mniej, ale bez zastanowienia mogę ją polecić każdemu miłośnikowi polskich kryminałów.


Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz