środa, 22 grudnia 2021

(919) Królestwo miedzi, S.A. Chakraborty

 


Tytuł oryginału: The Kingdom of Copper
Cykl: Dewabad (tom 2)
Tłumaczenie: Maciej Studencki
Wydawnictwo: We need YA
Data wydania: 27.10.2021
Liczba stron: 638
Fantastyka 

Czy pamiętacie może moją opinię na temat powieści Miasto mosiądzu autorstwa S.A. Chakraborty? Tytuł ten był bardzo głośny i zachwalany przez wielu czytelników - ja niestety nie zaliczyłam się do tej grupy i niezbyt miło wspominam lekturę tamtej pozycji – mimo rewelacyjnego pomysłu na fabułę i bohaterów. Moja ciekawość jednak jest zbyt wielka i postanowiłam dać drugą szansę tej trylogii i autorce. Czy Królestwo miedzi bardziej przypadło mi do gustu? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej opinii.

Dotychczasowe życie Nahri zmieniło się bezpowrotnie. Wszystko przez jeden nieostrożny ruch i przypadkowe wezwanie Dary - groźnego i tajemniczego dżinna. Młoda kobieta została zmuszona do opuszczenia rodzinnych stron, ale w zamian otrzymała zaproszenie na królewski dwór w Dewabadzie. Szybko przyszło jej odkryć, że będzie potrzebowała wszystkich swoich umiejętności, by tam przetrać. Miasto wciąż żyje w cieniu bitwy, w której wyniku książę Ali pozbawił życia Darę. Sytuacja bohaterów zaczyna coraz bardziej poważnieć, a jeden fałszywy ruch może sprawić, że wszystko obróci się w popiół. Ponadto na północy kraju rośnie siła, która może sprowadzić pod bramy miasta prawdziwą burzę ognia...

Pozwólcie, że na początek napiszę jedno, aczkolwiek istotne zdanie – ten tom okazał się o niebo lepszy, niż ten poprzedni. Kiedy sięgałam po Królestwo miedzi, towarzyszył mi pewnego rodzaju lęk. Wciąż miałam w głowie swoje emocje dotyczące poprzedniej części i zdecydowanie nie chciałam otrzymać powtórki z “rozrywki”. Jakież było moje zdziwienie, gdy otworzyłam tę powieść, przewróciłam pierwsze strony i poczułam żywe zainteresowanie opisywaną historią!

Główna bohaterka, Nahri, którą całkiem już polubiłam przy pierwszym spotkaniu, tutaj zyskała jeszcze więcej mojej sympatii. Autorka zdecydowanie jej nie oszczędza i z dziką ochotą (a przynajmniej takie właśnie odniosłam wrażenie) wrzuca ją w kolejne wiry akcji, z których nie tak łatwo jest wyjść cało. Uważam tę postać za naprawdę dobrze i ciekawie wykreowaną, a to bez wątpienia jeden z ważniejszych elementów, na jakie zwracam uwagę przy lekturze danego dzieła.

Nie mogło zabraknąć tutaj i Alego, którego również miałam okazję już poznać wcześniej. Wtedy nie bardzo wiedziałam, co o nim napisać, a teraz... Chyba niewiele się zmieniło. Wciąż nie do końca rozumiem jego postępowanie oraz sam jego charakter, aczkolwiek udało mi się z nim w pewien sposób zżyć - a to już uważam za mały sukces. Ogromnie cieszę się, że autorce udało się przedstawić tutaj tego bohatera w taki sposób, że mogłam go lepiej poznać. Mam jednak nadzieję, że w trzecim tomie uda mi się całkowicie do niego zbliżyć i być może polubić tak mocno, jak Nahri.

Jeśli chodzi o akcję, to tutaj kolejne zaskoczenie. Działo się bardzo dużo i to już od samego początku. Ten dynamizm sprawił, że lektura tej książki była dla mnie nie tylko ekspresowa, ale i bardzo przyjemna, tak po prostu. Warto docenić też fakt, że język, jakim posługuje się S.A. Chakraborty, sprawił, iż ponad połowę powieści pochłonęłam w zaledwie trzy godziny. Wydaje mi się, że to już coś oznacza. 😉 Oczywiście, nie obyło się bez fragmentów dość powolnych i w moim odczuciu - nużących, ale nie można w życiu mieć wszystkiego, prawda? Tak więc jestem w stanie to wybaczyć, zwłaszcza że przez zdecydowaną większość czasu bawiłam się bardzo dobrze.

Królestwo miedzi okazało się dla mnie ogromnym zaskoczeniem – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Cieszę się, że jednak sięgnęłam po tę kontynuację - poznałam twórczość autorki od lepszej strony, bardziej zżyłam się z Dewabadem i jego mieszkańcami, a ponadto - poczułam dużą chęć przeczytania zakończenia tej serii. Jeżeli poszukujecie dobrej fantastyki na zimowe wieczory, to myślę, że spokojnie możecie sięgać po te powieści.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz