wtorek, 22 lutego 2022

(947) Jeśli jakimś cudem..., L.J. Shen

 


Tytuł oryginału: In the Unlikely Event
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo: Kobiece/Niegrzeczne Książki
Data wydania: 19.01.2022
Liczba stron: 400
Romans

Powieść Jeśli jakimś cudem... wzbudziła moje zainteresowanie już w momencie, gdy przeglądałam zapowiedzi na styczeń. Fabuła opierająca się na obietnicy i ponownego nawiązania relacji zaciekawiła mnie i przyciągnęła do siebie niczym magnes. Czy ostatecznie mogę powiedzieć, że była to dobra książka? No cóż, mam nadzieję, że na to pytanie uda mi się odpowiedzieć w tej opinii.

Pewnego dnia życie Aurory całkowicie się odmienia. Kiedy dziewczyna przylatuje do Irlandii, by odwiedzić rodzinne strony zmarłego ojca, nawet nie przypuszcza, co ją spotka. No, a jednak – na jej drodze staje on. Mal, który tamtego dnia całkowicie zawładnął jej sercem. Oboje jednak doskonale wiedzieli, że ich rozstanie jest nieuchronne. Dlatego sporządzili kontrakt – jeśli spotkają się w przyszłości, zrobią wszystko, by ze sobą być. Osiem lat później nadarza się okazja – jednak Aurora jest w szczęśliwym związku i ma dobrą pracę. Mal jednak nadal posiada kontrakt. Czy tym razem ich relacja ma szansę na rozwój?

Początek tej historii wzbudził we mnie ciepłe uczucia. Choć domyślałam się, że ta sielskość nie będzie trwać przez całą książkę, to jednak pozwoliłam sobie na odczuwanie tego. Od razu też napiszę, że nie miałam jeszcze okazji czytać książek L.J. Shen, ale po tym tytule – chcę więcej.

Postać Aurory wzbudziła moją sympatię i zaciekawienie. Ta kobieta przeszła w życiu całkiem sporo, jednak mimo tego sięgnęła po swoje marzenia i postanowiła je spełniać. Uważam ją za bohaterkę bardzo dobrze wykreowaną i po prostu sympatyczną. Nie oznacza to też, że nie miała ona żadnych wad. Dzięki temu jednak stała się ona bardziej ludzka.

Mal z kolei wydał mi się mężczyzną, który raczej nie do końca wie, czego chce. Z jednej strony okej – pragnął Aurory i chciał zbudować z nią coś trwałego, z drugiej jednak chyba nie bardzo potrafił radzić sobie ze swoimi emocjami. Chwilami wychodziło z niego bardzo toksyczne zachowanie, co akurat nie do końca przypadło mi do gustu. No, ale ostatecznie mogę stwierdzić, że on również został dobrze wykreowany, a to muszę docenić.

Głównym wątkiem powieści jest miłość. Co za zaskoczenie, co nie? W końcu to romans. No, ale chodzi mi tutaj o miłość, która może nie porywa ludzi do najbardziej szalonych rzeczy, ale jednak tli się w ich sercach i nie pozwala o sobie tak całkowicie zapomnieć. Dlatego też ten wątek tak mocno przypadł mi do gustu. Był niezbyt skomplikowany, a jednocześnie rozgrzewający i po prostu wciągający.

Jeśli jakimś cudem... to tytuł, który na dłuższy czas zapadnie mi w pamięci. Zakochałam się w tej historii i jestem przeogromnie wdzięczna, że miałam szansę ją poznać. Tym samym też wiem, że chciałabym poznać twórczość autorki w szerszym kontekście - jej pióro bardzo mi odpowiada i sprawia, że się odprężam.

Jeżeli szukacie dobrego, przyjemnego i po prostu wciągającego romansu na dłuższy, chłodny wieczór, to myślę, że z ręką na sercu mogę polecić Wam właśnie tę pozycję.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz