Tytuł oryginału: Det sista livet
Cykl: Zbrodnia z Karlstad (tom 1)
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 5.05.2021
Liczba stron: 526
Kryminał, sensacja
Muszę się do czegoś przyznać: o twórczości Mohlina i Nyströma nie słyszałam wcześniej, a o wydanych książkach tego duetu dowiedziałam się dopiero niedawno. Wiem, jak to możliwe, skoro tyle siedzę w blogosferze i obserwuję, co czytają inni? No cóż, trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Traf chciał, że w moje ręce trafiła druga część ich cyklu, a ja czym prędzej zaopatrzyłam się i w część pierwszą. Czy Ostatnie życie było udanym pierwszym spotkaniem z twórczością autorów? Na to pytanie odpowiem poniżej.
John jest agentem FBI i pewnego dnia budzi się w szpitalu, a obok na łóżku leży człowiek, który kilka godzin wcześniej przystawił mu broń do czoła. Mężczyzna zostaje objęty programem ochrony świadków przez fakt, że będzie zeznawać w procesie przeciwko kartelowi narkotykowemu. John zostaje też przeniesiony do Karlstad, by tam pracować na tajemniczą sprawą - w 2009 roku zaginęła tam młoda Emelie, dziedziczka imperium modowego. Ojciec dziewczyny podejrzewa porwanie. Śledztwo w pierwszych chwilach wskazuje na chłopaka z biednej dzielnicy, jednak nie zostaje on skazany i nie przyznaje się do zbrodni – bez ciała ofiar nie można go obwinić o nic. Teraz John powraca do tej sprawy i postanawia za wszelką cenę odkryć, co stało się z Emelie. Czy mu się to uda? Czy Johnowi uda się też zachować anonimowość i przeszłość z dala od obcych oczu?
Powiem tak: ta książka wzbudziła we mnie mnóstwo sprzecznych emocji i sama do końca nie wiem, co mam na jej temat sądzić. Choć zazwyczaj po przeczytaniu jakiejkolwiek książki mam w głowie mniej więcej słowa, jakimi mogę ją opisać, tak w tym przypadku na myśl przychodzi mi tylko określenie “dziwna”. Z góry przepraszam też wszystkich miłośników tej powieści - cieszę się, że Was ta historia kupiła i zachwyciła. Mnie jednak nie do końca.
Główny bohater jest ciekawie wykreowany i przyznaję, że stanowi on naprawdę dużą zaletę tej powieści. John wzbudził moją ciekawość swoją historią oraz sposobem bycia. Z jednej strony wydaje się on stanowczy i taki, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Z drugiej jednak okazuje momenty słabości i raczej się tego nie wstydzi. Myślę, że dzięki temu postać ta staje się bardziej realna i ludzka – ma różne nastroje, odczuwa przeróżne emocje i to pokazuje.
Duży zarzut mam do czasu akcji, który, choć właściwie został określony, to jednak mnie całkowicie zgubił i zdezorientował. Z początku kompletnie nie potrafiłam połapać się w tym, o czym właściwie czytam – o sytuacji Johna czy o sprawie Emelie? Z czasem zostało to jakoś rozjaśnione i rozgraniczono, jednak początkowe zagubienie pozostało w moim umyśle i to sprawiło, że na prawie dwa tygodnie odłożyłam tę książkę. Wróciłam do niej po tym czasie i choć zdołałam wciągnąć się już bardziej, to jednak wciąż coś mi tu nie pasowało.
Ostatnie życie to książka - kryminał z elementami sensacji, przy której lekturze trzeba się naprawdę mocno skupić. Mnogość bohaterów i różnych sytuacji z nimi związanych nie ułatwia sprawy. Zdecydowanie jest to książka, przy której trzeba zwolnić i nie można odpływać za bardzo myślami - chwila nieuwagi i już nie mamy pojęcia, co sprawiło, że wydarzyła się sytuacja X. Pióro autorów oceniam jako dobre i to właściwie ono przyczyniło się do tego, że skończyłam tę książkę bez większej złości. Na duży plus zakończenie - niespodziewane, zaskakujące i prowokujące do wielu pytań, czyli takie, jak lubię.
Książkę tę mogę polecić miłośnikom kryminałów i sensacji, dla których rzeczy, o których pisałam wyżej to żaden problem. Czy sięgnę po kontynuację? Tak, przecież mam ją na półce. Poza tym zakończenie na tyle rozbudziło moją ciekawość, że choćby nie wiem co i tak przeczytałabym ten tom drugi. Mam jednocześnie nadzieję, że okaże się on lepszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz