Tytuł oryginału: Rebel
Tłumaczenie: Adam Olesiejuk
Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania: 9.03.2022
Liczba stron: 280
Literatura faktu
Niemal zawsze swoje opinie i recenzje zaczynam tak samo. Jednak nic nie poradzę na to, że naprawdę na większość z recenzowanych przeze mnie tytułów czekam z niecierpliwością już od momentu ich zapowiedzi. Nie inaczej było z książką wydawaną przez wydawnictwo Sonia Draga, która to wzbudziła moje zainteresowanie jeszcze przed oficjalną premierą. Nareszcie pozycja ta trafiła w moje ręce, a ja mogłam zabrać się za jej lekturę - co też uczyniłam. Jakie emocje wzbudziła we mnie historia Rahaf Muhammad? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.
Rahaf to młoda dziewczyna, która postanowiła uciec ze swojego ojczystego kraju. Miejsca, które miało być jej azylem i oazą bezpieczeństwa, a stało się więzieniem zdominowanym przez mężczyzn i religię, która nienawidzi kobiet. Rahaf wie, że jej decyzja przysporzy ogromu problemów nie tylko jej, ale i jej rodzinie. Jednak dziewczyna czuje, że musi to zrobić - inaczej straci życie, prędzej czy później. Oto historia dziewczyny, która postanowiła przerwać milczenie i zawalczyć o swoje bezpieczeństwo, godność i dobrą przyszłość.
Przyznam szczerze, że zaczynając tę książkę, wiedziałam, że to może być ciężka przeprawa. Oczywiście, mam tutaj na myśli samą historię, nie styl pisania czy kreację głównej bohaterki – co jak co, ale w przypadku literatury faktu trzeba odsunąć to chwilowo na bok. Nie spodziewałam się jednak, że historia Rahaf tak mocno mnie poruszy i sprawi, że spojrzę zupełnie inaczej na kulturę Bliskiego Wschodu.
Sama nie wiem, od czego mam zacząć. Wiem, że recenzowanie literatury faktu nigdy nie jest łatwe, a już w szczególności biografii, przy których nie można oceniać kreacji głównych bohaterów - no bo jak? Postanowiłam więc, że skupię się tutaj wyłącznie na historii Rahaf, która jest bolesna, trudna i okropnie niesprawiedliwa, a także na piórze, jakim została ona spisana. Młodej dziewczynie przyszło żyć w kulturze, która kobiety traktuje jak rzecz i własność mężczyzny, a gdy te zaczynają się buntować - grozi im za to prawdziwe niebezpieczeństwo. Nie rozumiem, nie umiem tego zaakceptować.
Gdyby nie determinacja, dziś prawdopodobnie Rahaf nie stąpałaby stopami po ziemi - choć brzmi to dość dosadnie, to tak z pewnością potoczyłyby się jej losy. Dlatego lektura tej pozycji okazała się dla mnie cenną lekcją - nie tylko, żeby doceniać to, co mam i gdzie żyję, ale i lekcją siły - by nie pozwolić na to, żeby ulegać takim standardom i zachowaniom, z jakimi do czynienia miała właśnie Rahaf.
Trzeba też tutaj wspomnieć o tym, iż spisana historia jest jednocześnie przerażająca, ale z drugiej została ukazana w sposób stonowany i wyważony, dzięki czemu czytelnik nie ma wrażenia, że czyta o kimś, kto za wszelką cenę chce się pochwalić w stylu: “spójrzcie, ja przetrwałam, wy też możecie, jeśli jesteście silni”. Myślę, że duży wpływ na to miało również tłumaczenie Adama Olesiejuka, które właśnie podkreśliło to stonowanie i spokojny – jak na taką historię - sposób przedstawienia wszystkich wydarzeń.
Być może się powtórzę, ale nieważne. Lektura tej książki nie jest lekka, momentami człowieka zatyka i nie wie on, co ma ze sobą zrobić - czytać dalej? Dać sobie chwilę na oddech? Dobre pytania. Mimo to jednak uważam, że naprawdę warto poznać tę pozycję. Wiem, że nie zbiera ona zbyt wysokich ocen i rozumiem to, każdy może mieć zupełnie inne odczucia po jej lekturze. Ja jednak z czystym sumieniem daję jej najwyższą możliwą ocenę, ponieważ uważam, że ona na to zasługuje. Kto wie, może w pewnym stopniu kieruje mną zdobyta sympatia do głównej bohaterki tych sytuacji? Cieszę się, że miałam szansę poznać tę książkę i myślę, że rozbudziła ona jeszcze bardziej moje zainteresowanie tą kulturą i sposobem ich postępowania.
Jeżeli nieobca Wam literatura faktu i wszelkiego rodzaju reportaże czy biografie, to naprawdę polecam Wam ten właśnie tytuł - możliwe, że i Was poruszy i jednocześnie zachwyci tak jak mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz