czwartek, 23 czerwca 2022

(1011) Tego lata stałam się piękna, Jenny Han (reread)

 



Tytuł oryginału: The Summer I Turned Pretty
Cykl: Lato (tom 1)
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Data wydania: 30.04.2014
Liczba stron: 320
Romans, literatura młodzieżowa

W 2017 roku postanowiłam sięgnąć po jedną z powieści Jenny Han. Mój wybór padł na pierwszą część trylogii Lato, która w pewnym momencie była bardzo uwielbiana przez czytelników. Pamiętam, że w czasie, gdy czytałam tę pozycję, odbywałam swoje pierwsze w życiu praktyki zawodowe, więc w pewnym stopniu mam do tego tytułu sentyment. No ale! Po latach postanowiłam wrócić do tej historii (no dobra, tak naprawdę dostałam tom drugi, a nie za wiele pamiętałam z poprzedniego). Czy historia Belly, Jeremiaha, Conrada oraz Stevena po raz kolejny zawróciła mi w głowie? Na to pytanie odpowiem w tej recenzji.

Dla Belly najbardziej wyczekiwaną rzeczą w roku jest letni wyjazd do domku w Cousins. Wtedy dzieje się prawdziwa magia – nastolatka może spędzać czas od rana do nocy na plaży, a także korzystać z pozostałych uroków przebywania w nadmorskiej miejscowości. Jest jeszcze jeden powód, dla którego Belly tak bardzo lubi te wakacje. Conrad i Jeremiah są synami najlepszej przyjaciółki jej mamy. To właśnie z nimi i ze swoim starszym bratem nastolatka spędza każde wakacje, a jej uczucia względem obu przystojnych braci zmieniają się jak w kalejdoskopie. Czy te wakacje przyniosą jakąś zmianę? Czy Belly nareszcie przestanie być dla nich tą samą młodszą siostrą, a stanie się... kimś więcej?

Conrad, o którym poprzednim razem pisałam, że jest bucem... nadal nim jest. Jednak jego zachowanie nie irytowało mnie tak bardzo, jak wcześniej. Mam wrażenie, że na fakt ten wpłynęły wszystkie przeczytane od tamtej pory książki, w których bohaterowie zdecydowanie zachowywali się gorzej niż Conrad. Wciąż nie należy on do moich ulubieńców, ale też nie skreślam go całkowicie.

Kiedy po raz pierwszy poznawałam tę historię, Belly momentami wydawała mi się fałszywa – niby doskonale wiedziała, czego chce (a raczej: kogo) i zgrywała przyjazną dziewczynę, lecz z drugiej strony wychodziła z niej czasem prawdziwa zołza. Tym razem moja uwaga skupiła się bardziej na fakcie, iż Belly jest po prostu okrutnie niezdecydowana i nie potrafi do końca określić swoich uczuć, a przy tym za wszelką cenę pragnie utrzymać swoje prawdziwe emocje w tajemnicy, choć i tak każdy wie, co chodzi jej po głowie. Nie napiszę, że wzbudziła ona moją niezmierną sympatię, ale nie mogę też powiedzieć, iż jej nie lubię. Obecnie jest mi ona dość obojętna, a fakt, że jest główną bohaterką powieści... Nie wpływa to pozytywnie na całość.

Jenny Han ma bardzo dobre i lekkie pióro, dzięki czemu pozycja ta idealnie sprawdzi się na lato i nadchodzące wakacje. I tak to nie jest książka wybitna, nie powala na kolana, a jednak jest w niej coś takiego – co po prostu przyciąga i sprawia, że książka ta sama się czyta. Kreacja bohaterów jest po prostu okej, oczywiście Belly została przedstawiona najlepiej, po macoszemu potraktowano Jeremiaha (a przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie), którego nie zdołałam poznać na tyle, bym nie mogła o nim zapomnieć. Kto wie, może w kolejnym tomie się to odmieni? No cóż, zobaczymy.

Cieszę się, że zdecydowałam się na ten reread i po raz kolejny mogłam przeżyć tę historię. Nie jest ona perfekcyjna, ale jak wspominałam wyżej, mam do niej sentyment. Miło było mi do niej wrócić i sprawdzić, czy moje wcześniejsze odczucia się zmieniły, czy też wręcz przeciwnie. Tytuł ten zdecydowanie mogę polecić fanom bardzo lekkich, niezobowiązujących romansów młodzieżowych, a także czytelnikom, którzy nie za wiele tego typu książek czytali (w tym i osobom w wieku 13-15 lat). Starsi czytelnicy mogą czuć się odrobinę zniechęceni, znudzeni, a czasem i zażenowani.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz