Tytuł oryginału: You Had Me at Halloumi
Tłumaczenie: Agnieszka Patrycja Wyszogrodzka-Gaik
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 13.07.2022
Liczba stron: 400
Powieść obyczajowa, romans
Połowa wakacji już za nami, jednak znaczna część uczniów/studentów czy pracowników dopiero teraz rozpoczyna swój sezon urlopowy. Sama dopiero w sierpniu “odbieram” swój urlop (choć nigdzie nie wyjeżdżam), więc aby wprawić się na nowo w ten wakacyjny klimat, postanowiłam sięgnąć po równie letnią powieść. Mój wybór padł na Miłość ma smak halloumi, czyli tytuł promowany jako najsmaczniejsza książka na lato. Jednak czy na pewno? Na to pytanie odpowiedź znajdziecie w tej recenzji.
Freya kocha gotować i wszelkie tematy związane z kulinariami. Codzienna praca w restauracji przestaje ją cieszyć, a ponadto kobieta nie czuje się tam doceniania. Kiedy jej popisowy deser zostaje przyjęty do menu i zostaje podpisany nazwiskiem kolegi, postanawia ona porzucić pracę, dotychczasowego partnera i wziąć udział w prestiżowym konkursie kulinarnym... na Cyprze. Rywalizacja, kolejne wzloty i upadki, a ponadto okrutnie przystojny Cypryjczyk... Czy Freya będzie w stanie pokonać rywali i zdobyć Złotą Łyżkę, nie ulegając przy tym rozproszeniu?
Kiedy otworzyłam tę książkę i przystąpiłam do jej lektury, kompletnie nie potrafiłam się w nią wgryźć. Nie do końca odpowiadał mi sposób narracji (autorka pisze w 3. osobie i to w dodatku w czasie teraźniejszym, przykład: Freya patrzy w tamtą stronę i widzi swoich przeciwników), więc lektura pierwszych kilku rozdziałów była dla mnie dość męcząca. O dziwo jednak, z czasem zdołałam się przyzwyczaić i tym samym wciągnąć w tę historię.
Główna bohaterka zdobyła moją sympatię już od samego początku. Freya, choć może nie widać tego po niej na pierwszy rzut oka, jest stanowcza, potrafi postawić na swoim i zna swoją wartość, co udowodniła reakcją na przypisanie swoich zasług koledze z pracy. Poczucie niesprawiedliwości dawało się odczuć z każdej literki zamieszczonej na stronie, więc wcale się nie dziwię, że Freya podjęła taką, a nie inną decyzję. Podejrzewam, że sama postąpiłabym podobnie i to bez zastanawiania się.
Ginger Jones ma bardzo przyjemne pióro, a jedynym minusem jest to, o czym pisałam wyżej. Wybrany sposób narracji mnie osobiście nie do końca zachwycił, jednak po czasie przyzwyczaiłam się do niego i lektura książki zaczęła sprawiać mi dużą przyjemność. Autorka bardzo barwnie opisuje Cypr oraz pozostałe scenerie, w jakich stawia swoich bohaterów. Uważam to za ogromny atut i tym samym cieszę się, że i tłumaczce udało się oddać te elementy w powieści.
Historia Frei z jednej strony wydaje się po prostu zwykłą, lekką i wakacyjną opowiastką o dziewczynie, która chce spełnić marzenie. Z drugiej jednak pojawia się wiele ważnych wątków, m.in. dotyczących choroby rodziców kilku bohaterów, które miały i wciąż mają znaczący wpływ na ich życie. Będę powtarzać to do znudzenia, ale ogromnie cieszę się, że takie tematy są poruszane w coraz większej liczbie książek i w pewien sposób zaznajamiają mnie z tymi, z którymi nigdy nie miałam do czynienia.
Miłość ma smak halloumi to nie tylko wakacyjny romans (z resztą bardziej bym określiła ten tytuł obyczajówką z wątkiem romantycznym), ale i historia z rywalizacją i pyszną kuchnią w tle. Myślę, że pozycja ta przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy poszukują czegoś dobrego i całkiem lekkiego na wakacje, ale i tym, którzy po prostu lubią powieści obyczajowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz