Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: 26.10.2022
Liczba stron: 320
Literatura obyczajowa
Bezsprzecznie rozpoczął się właśnie mój ulubiony moment roku – przygotowania do świąt. Co roku mam wrażenie, że w listopadzie wpadam w stan hibernacji, by zaraz z początkiem grudnia wybudzić się i nabrać gotowości do działania. Wiąże się to również z kolejnymi świątecznymi powieściami, które chętnie pochłaniam w tym czasie. Do sięgnięcia po książkę Anny Chaber zachęciły mnie opinie pełne łez. Czy i mnie historia Kai i Filipa poruszyła tak mocno? Na to pytanie odpowiem w tej recenzji.
On kocha spokój i ściśle rozplanowany dzień. Ona kocha spontaniczność. Poznają się przez zupełny przypadek – oboje chcą wrócić na święta do Polski, a jednak los skutecznie im to uniemożliwia. Kolejne pociągi się spóźniają, a droga wydaje się nie mieć końca. Długa droga sprzyja bliższemu poznaniu, jednak Filipowi wciąż coś nie pasuje. Dlaczego Kai tak bardzo zależy na powrocie do domu?
Widząc te wszystkie zdjęcia i nagrania przedstawiające zalane łzami twarze, moje oczekiwania stopniowo wzrastały. No cóż, nie każdego dnia czyta się tak łzawe historie (oczywiście nie mając tutaj na myśli czegoś negatywnego). Czytając pierwsze strony powieści, moje zainteresowanie rosło, choć nie do końca potrafiłam się wgryźć w tę historię, tak jak ma to miejsce zazwyczaj. Po upływie kilkunastu pierwszych stron poszło jednak już z górki.
Główny bohater, Filip okazał się postacią z początku dość antypatyczną. Najlepiej by było, gdyby nikt do niego nie mówił, a powstały plan mógł doczekać się szczęśliwego zakończenia - zero akceptacji dla wszelkich odstępstw. Przyznaję, jego postępowanie nie do końca przypadło mi do gustu, jednak z czasem zaczęłam zauważać w nim również te dobre cechy. Po czasie okazało się, że Filip jest troskliwym mężczyzną, który sam ma swoje problemy i próbuje jakoś poukładać swoją własną rzeczywistość. Tak, po czasie zaczęłam doceniać obecność tego bohatera.
Kaja z kolei z miejsca chwyciła mnie za serce. Jej spontaniczność, pozytywne spojrzenie na świat i determinacja zachwyciły mnie i postawiły tę bohaterkę na bardzo wysokiej pozycji w moich oczach. Nie będę ukrywać, bardzo się z nią związałam podczas lektury i nie chciałam pozostawiać jej na dłużej, niż to konieczne. Co tu dużo pisać, Kaja jest bohaterką, która zagościła w moich myślach i z pewnością tak szybko z nich nie wyjdzie.
Sama historia jest dość prosta i tak naprawdę nie przedstawia tematyki jakoś szczególnie oryginalnej. Nie można jej jednak odmówić rewelacyjnego wykonania, ponieważ Anna Chaber w bardzo ciekawy sposób przedstawiła tutaj perypetie swoich głównych bohaterów i ich drogę do domu. Było dynamicznie, a to jest istotne, było wciągająco i przede wszystkim – nie obyło się bez łez. Może i nie popłakałam sobie tak mocno, jak inni czytelnicy tej powieści, jednak gdzieś te łzy się rzeczywiście pojawiły, a serce się ścisnęło.
Zdążyć do domu na święta to piękna powieść o tym, że czas spędzony z rodziną jest naprawdę ważny, a święta z dala od domu wcale nie są tak kolorowe, jakby się mogło wydawać - oczywiście nie dla wszystkich. Jestem zauroczona tą pozycją i zdecydowanie będę sięgać po kolejne książki autorki, a jedna już jest w drodze do mnie. Czy zachwyci mnie równie mocno, co ta? Zobaczymy.
Książka Zdążyć do domu na święta dostępna na Bonito
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz