Tytuł oryginału: The Crown of Gilded Bones
Cykl: Krew i popiół (tom 3)
Tłumaczenie: Jerzy Malinowski
Wydawnictwo: You&YA
Data wydania: 26.10.2022
Liczba stron: 608
Fantastyka
Seria Krew i popiół zdobyła moje serce i uznanie w ubiegłym roku. Pierwszy tom okazał się zachwycający, drugi wypadł ciut słabiej, jednak wciąż - końcówka rozwaliła system. Z ciekawością sięgnęłam więc po tom trzeci, czyli Koronę ze złoconych kości. Jak w moich oczach wypadła ta pozycja? Odpowiedź na to pytanie w recenzji poniżej.
Poppy nawet nie marzyła o tym, że kiedykolwiek odnajdzie swoją miłość, bratnie serce - kogoś, za kogo sama będzie w stanie wskoczyć w ogień. Teraz przed Poppy i Casteelem stoi kolejne wyzwanie - muszą uwolnić jego brata, a następnie odnaleźć jej. Grozi im niebezpieczeństwo, jednak oboje wierzą, że gra jest warta świeczki. Co jeszcze stanie na ich drodze do szczęścia? Jak poradzą sobie z widmem zbliżającej się wojny? Jakie tajemnice przyjdzie im niespodziewanie odkryć? Odpowiedzi na to pytanie jest w stanie udzielić tylko Poppy...
Powiem Wam tak: czytanie tej książki było dla mnie niczym wyjście z ciemnego pomieszczenia na jasno oświetlone podwórze. Już po lekturze pierwszych kilkunastu stron w mojej głowie rozbrzmiewały anielskie głosy śpiewające “Alleluja”, a wszystko przez to, że poprzedni tom cyklu w swojej pierwszej połowie mnie rozczarował. Dlatego też z ekscytacją pochłaniałam kolejne strony Korony ze złoconych kości i choć nadal nie jest to już to samo, co przy Krwi i popiele, to jednak... moje serce zostało zdobyte.
Poppy zachwyciła mnie tutaj swoją stanowczością i taką pewnością siebie. W wielu momentach miałam ochotę krzyczeć “you go, girl!”, a to była tylko jedna z moich reakcji na to, co się działo w tej książce. Bez wątpienia Jennifer L. Armentrout zdołała odczarować moje myśli na temat cyklu, czego jednym z dowodów jest właśnie kreacja głównej bohaterki powieści. Uwielbiam Poppy i wybaczcie, ale chyba nie mam zamiaru tego zmieniać.
Pióro autorki jest bardzo dobre, co po części jest również zasługą tłumacza - Jerzego Malinowskiego. Pierwsze dwieście stron pochłonęłam w tempie ekspresowym, kolejne kilkadziesiąt czytałam już wolniej, ponieważ sama akcja zwolniła, jednak nie jest to tak do końca minus. Ostatnie sto stron książki okazało się dla mnie okrutnie zaskakujące, a ja nie nadążałam przewracać kartek – tak, trzeci tom historii Poppy i Casteela jest świetny i nie będę tego ukrywać.
Nie wszystkim mogą jednak przypaść do gustu sceny zbliżeń pomiędzy główny bohaterami - choć nie uważam, że zostały one opisane jakoś źle czy niesmacznie, to wiem, że nie każdy lubi takie wątki w fantastyce. Dla mnie stanowiły one ciekawe uzupełnienie treści oraz pokazanie relacji, jaka nawiązała się pomiędzy Poppy i jej ukochanym.
Korona ze złoconych kości to tytuł, który zaskoczył mnie wiele razy, sprawił, że na nowo pokochałam tę historię i nie mogę doczekać się lektury kolejnych tomów. Wiadomo, że nie jest to coś, co trafi w gusta wszystkich, jednak tym, którzy szukają właśnie czegoś w tym stylu – polecam poznać tę historię.
[Współpraca barterowa]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz