Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 14.08.2024
Liczba stron: 408
Literatura młodzieżowa
Ostatnimi czasy coraz chętniej sięgam w stronę powieści młodzieżowych, z czego niesamowicie się cieszę — potrzebuję powrócić do tej lżejszej literatury, chociaż na chwilę. Na mojej drodze stanęła więc powieść Saszy Hady, która zaciekawiła mnie swoim opisem. Grupka przyjaciół z Discorda i jedna chatka w lesie – co może pójść źle? No cóż, gdybym tylko wiedziała...
Eliza, Chiara, Fearis i Nyel to grupka internetowych przyjaciół. Godzinami potrafią rozmawiać ze sobą i grać wspólnie w gry. Tego lata jednak wszystko ma się odmienić — po raz pierwszy całą czwórką mają się spotkać na żywo. Eliza ma nawet plan – zabierze ich do domku swojej ciotki, a przy okazji spróbuje rozkochać w sobie Nyle’a, do którego zdecydowanie czuje coś więcej. Wszystko jasno mówi, że spotkanie stanie się rzeczywistością, ale na horyzoncie pojawia się dość specyficzna kuzynka Sara, przez którą wszystkie plany stają pod ogromnym znakiem zapytania. Czy przyjaciele będą mogli spędzić wspólnie czas, a Eliza zdoła nawiązać z Nyle’em głębszą relację? Tyle pytań, a wciąż tak mało odpowiedzi...
Pierwsze strony książki okazały się dość... interesujące, jednak przyznaję bez bicia, że ten początek nie zdołał wciągnąć mnie na tyle, bym z miejsca poczuła miętę do tej pozycji. Z czasem jednak zaczęłam czuć większą sympatię do tych bohaterów, co niesamowicie mnie ucieszyło, nie będę tego ukrywać. Szybko okazało się, że ta szalona opowieść dla młodzieży podbiła moje serce, choć nie było to tak oczywiste.
Główną bohaterką jest Eliza, która jednocześnie pełni rolę przewodniczącej paczki. Ma swój charakter, który lubi okazywać i często dość trudno ją przegadać. Nie polubiłyśmy się na początku, a ja czułam w stosunku do niej wręcz taką... niechęć? Choć ciekawa byłam tego, w jaki sposób zostanie poprowadzona w tej powieści, to nie potrafiłam przejść obojętnie obok jej upartości, wrednego nastawienia do życia i złośliwości. Tylko że... być może moja początkowa niechęć do Elizy wynikała z tego, że odrobinę przypominała mnie samą — no życie. Z czasem zaczęłam ją rozumieć i nawet zdołałam ją polubić, co uważam za swój osobisty sukces.
Pozostali bohaterowie okazali się naprawdę interesujący, a w szczególności Fearis, który pod przykrywką takiego słodkiego i przekochanego człowieka skrywa bardzo wrażliwą duszę, którą łatwo zranić. Wiem, że to taki typ bohatera, który u jednych wzbudzi zauroczenie, a u drugich niechęć, no ale cóż. Ja go pomimo wszystko polubiłam i zdarzały się momenty, gdy było mi go po prostu szkoda.
Historia tej paczki przyjaciół okazała się na tyle angażująca, że momentami zapominałam, że to tylko książka i fikcyjne postaci. Jednak co, jeśli w rzeczywistości rzeczywiście są takie grupy osób, które razem spotykają się ze sobą, spędzają kilka dni, a wcześniej znali się tylko online? Z jednej strony brzmi to, jak przepis na poznanie niebezpiecznych ludzi, ale z drugiej daje dla wielu osób mnóstwo możliwości — nawiązanie przyjaźni na lata, często opierających się na wspólnych zainteresowaniach i pasjach. Myślę, że znacznie starsi nie do końca są w stanie to zrozumieć, ale młodsze roczniki traktują to, jak chleb powszechny – w tym i ja sama.
Sasza Hady ma dobre pióro i całkiem nieźle kreuje swoich bohaterów, co uważam za plus. Dobrą stroną książką okazała się również sama fabuła, która nie pozwoliła mi się nudzić i skupić tylko i wyłącznie na spotkaniu paczki przyjaciół, a moja uwaga była kierowana w różne strony i na różne problemy z tym wszystkim związanie. Ogromnie to doceniam i cieszę się, że autorka zadbała o taką różnorodność przy tworzeniu tej historii.
Same dobre wróżby to książka, która może nie jest idealna i może nie przypadnie do gustu wszystkim, a niektóre elementy tej historii wywołają raczej wzburzenie, jednak ja uważam, że jest to książka dobra, wciągająca i przede wszystkim dająca odpocząć rozbieganym myślom — bo skupia je wszystkie na sobie. Jestem fanką tej powieści i będę do niej wracać myślami jeszcze nieraz.
[Współpraca reklamowa]
Same dobre wróżby do kupienia na Bonito
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz