Cykl: Szamanka od umarlaków (tom 1)
Wydawnictwo: Mięta
Data wydania: 28.08.2024
Liczba stron: 480
Fantastyka
Wy nawet nie wiecie, jak bardzo ja czekałam na możliwość poznania tej historii. Szamanka od umarlaków stanowiła dla mnie taką pozycję, która chodziła za mną od lat, jednak do tej pory jakoś nie było ani okazji, ani czasu, by poświęcić jej więcej uwagi (nad czym oczywiście ubolewałam). Na szczęście jednak nareszcie udało mi się do niej dotrzeć, bym mogła poznać historię Idy Brzezińskiej, o której tyle już słyszałam. Czy jest to pozycja, która zdołała mnie usatysfakcjonować?
Ida ma Pecha, choć właściwie to Pech ma Idę. Los dziewczyny wydaje się już pewny i przesądzony — ma stać się kolejnym uzdolnionym magicznie członkiem rodziny, a tylko kwestią czasu jest fakt, iż ktoś odkryje, że Ida widzi duchy. Co więcej! Ona z nimi rozmawia. Wtedy całkowicie może pożegnać się z wolnością, a na salony wkroczy jej apodyktyczna ciotka, której nauki nie mogą pójść w las. Ida jednak chce utrzymać to wszystko w sekrecie, więc rozpoczyna studia na najzwyklejszej uczelni. Tylko czy chęci wystarczą do tego, by powstrzymać właściwie nieuniknione?
Rozpoczęcie lektury tej powieści było dla mnie małym świętem, zwłaszcza że okazało się, iż wydanie to zostało poszerzone o opowiadanie z uniwersum Idy Brzezińskiej. Co więcej, opowiadanie to stanowi właściwie taki wstęp do całego cyklu, choć przyznam szczerze, że chyba nie stałam się jego oddaną fanką, no ale cóż — nie można w życiu mieć wszystkiego. W każdym razie byłam bardzo podekscytowana na myśl o tej powieści, więc ze wszystkich sił pragnęłam zagłębić się w tę historię.
Główna bohaterka okazała się całkiem pewna siebie i nawet powiedziałabym, że charyzmatyczna, choć z zakresu asertywności mogłaby się podszkolić. W każdym razie Ida idealnie wstrzeliła się w mój gust, jeśli chodzi o książkowe bohaterki i z przyjemnością poznawałam jej kolejne perypetie. Niezwykle mocno zainteresowała mnie kwestia jej magicznych mocy, które... no jakby nie patrzeć, były dość przerażające. Bo jak to, rozmawiać ze zmarłymi, podczas gdy nikt poza nami ich nie widzi? Przyznaję, kilka razy zdarzyło mi się podczas lektury poczuć ciarki strachu.
Fabuła krąży tutaj dookoła tematów dość upiornych, a jednocześnie na tyle interesujących, że nie sposób się od nich oderwać. Nie mogę również tej powieści odmówić humoru, ponieważ komizm sytuacyjny oraz ten językowy można tutaj napotkać na niemalże każdej stronie. Ciekawostka: mam zaznaczone kilka fragmentów, które wybitnie przypadły mi do gustu i do których chcę sobie wracać w przyszłości.
Pióro Martyny Raduchowskiej było mi już znane wcześniej, jednak Szamanka od umarlaków pokazała mi, że autorka ta potrafi tworzyć niezapomniane historie, które po prostu wciągają i nie pozwalają na dłuższą rozłąkę z czytelnikiem. Historia Idy okazała się nie tylko magiczna (jak sama jej postać), ale i angażująca, co doceniam bardzo. W ostatnim czasie potrzebowałam właśnie takiej powieści, która mnie wciągnie do swojego świata i nie pozwoli z niego wyjść tak szybko.
Szamanka od umarlaków to jedna z tych pozycji, które lata temu zdobywały szczyty książkowych list przebojów, a o których ludzie stopniowo zapominali. Jednak dzięki wznowieniu ta historia ma szasnę na nowo ożyć i zachwycić kolejnych czytelników, którzy spragnieni odrobiny fantastyki w swoim życiu sięgną po ten tytuł i dadzą się oczarować. Jeżeli należycie do tych właśnie czytelników, to ogromnie polecam Wam tę powieść i mam nadzieję, że Was nie rozczaruje.
[Współpraca reklamowa]
Szamanka od umarlaków do kupienia na Bonito
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz